sobota, 28 lutego 2015

Analiza DAX

Szaleństwo na DAX trwa. Gdy zmienność na indeksie SP500 w ubiegłym tygodniu wynosiła mniej więcej 18 pkt. w tym czasie indeks DAX wzrósł o ponad 300 pkt. Gdy indeks SP500 zamknął się prawie na tygodniowych minimach, to indeks DAX zrobił coś zupełnie odwrotnego - zamknięcie na historycznych szczytach. Gdy w 2014 roku indeks niemiecki wykazywał słabość względem indeksu amerykańskiego, tak teraz od dwóch miesięcy jest odwrotnie. Wydaje się, że inwestorzy zza Odry opróżniają swoje portfele pod nowo wydrukowane euro...  Lecz dokąd oni zmierzają?:)


Wykres porównawczy indeksu SP500 (niebieskie i białe świeczki) i DAX (żółte świeczki)


         
    kliknij na wykres aby powiększyć

Jak widzimy na powyższym wykresie indeksy te zachowują się prawie identycznie. Fioletową, przerywaną linią zaznaczyłem miejsca w których one nachodzą na siebie. Bywały również momenty gdy indeks DAX był mocniejszy od SP500, jak również momenty gdy był znacznie słabszy.Proszę zwrócić uwagę na 2011 rok. Dynamiczne wzrosty w pierwszej połowie 2011 roku na niemieckim indeksie były odpowiednio o kilka procent większe od tych na amerykańskim. Zaś w drugiej połowie roku 2011 spadki na DAX były znacznie głębsze, niż te na SP500. W następnych latach  DAX próbował dorównać SP500, jednak każda korekta ponownie zwiększała dystans między nimi. 
Na początku bieżącego roku indeksy te zrównały się ze sobą, a w ostatnim tygodniu DAX pierwszy raz od 4 lat okazał się nawet mocniejszy w stosunku do notowań indeksu SP500.
Z pewną dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w najbliższych tygodniach indeks DAX może okazać się znacznie mocniejszy od SP500, by później doznać głębszych spadków (analogicznie jak w 2011 roku). Przykładowo gdyby SP500 znalazł się na poziomie 2145 pkt ( +2% od obecnych notowań) to indeks DAX mógłby wzrosnąć do 12100 pkt. (+ 6% od obecnych notowań). 

Analiza indeksu DAX - interwał W1:


kliknij na wykres aby powiększyć


Analiza DAX - interwał D1:


kliknij na wykres aby powiększyć


Obecne wzrosty powinny doprowadzić indeks DAX po poziomów 11500 - 11600 pkt. (górne ograniczenie zielonego kanału). Myślę, że poziom ten zostanie osiągnięty w nadchodzącym tygodniu.
Następnie spodziewam się kilku procentowej korekty (podobnej wielkości do czterech poprzednich, niebieskich prostokątów, które są zaznaczone na wykresie). Po możliwej korekcie, oczekiwałbym w drugiej połowie marca wzrostów na historyczne szczyty - rozliczenie kontraktów terminowych (20 marca) jak i zakończenie kwartału powinno wypaść w strefie okołoszczytowych. W takim wariancie, wzrosty do 12000 pkt. będą możliwe. 



SP500:

Prognoza na marzec w skrócie: Wzrosty do 2130 - 2140 pkt. --------> spadki do 2010-2020 pkt. --------> Następnie wzrosty do 2140 - 2150 pkt. Więcej i bardziej szczegółowo na temat indeksu SP500 umieszczę na blogu w najbliższych dniach.


Zamknięcie pozycji na indeksie DAX:

Pozycja Short którą zająłem pod koniec stycznia została zamknięta w czwartek na stop loss o czym już wspominałem w komentarzach w poprzednim poście.

Data transakcji: 26.02.2015 r. Poziom transakcji: 11250 pkt. 


Kilka informacji odnośnie mojego stylu inwestowania: 

Jestem raczej inwestorem średnio oraz długoterminowym. Choć od czasu do czasu zdarzy się jakaś transakcja również na krótki termin. W ostatnich 2 latach głównie skupiam się na analizie indeksów. Rzadziej walut, akcji, surowców itd. Dlaczego indeksy? Uważam, że są bezpieczniejsze. Niezwykle rzadko się zdarza aby dany indeks wzrósł lub spadł  powyżej 8% w ciągu godziny czy dnia. Na akcjach danej spółki jest to dość częste.  Dlaczego nie preferuję walut? 15 styczeń bieżącego roku na CHF, wyjaśnia wiele. Jeśli odpowiednikiem indeksów będzie mały samolot pasażerki, to forex będzie dla mnie odrzutowcem:) Jeśli chodzi o kwestie dźwigni finansowej. Największa jaką używam jest to 1:5, a i taka występuje niezwykle rzadko. Niestety stosowanie zbyt dużego lewara, może się skończyć tragicznie nawet jeśli zakłada się stop loss. Dobrze muszą o tym wiedzieć inwestorzy którzy shortowali na franku w dniu 15 stycznia.



Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).


Dawid Kluska





poniedziałek, 23 lutego 2015

Koniec hossy w marcu 2015?

W grudniu ubiegłego roku umieściłem na blogu swoje długoterminowe prognozy dotyczące amerykańskiego indeksu DJIA, w których to prognozuję spadek tego indeksu nawet do poziomu 6000 pkt. co oznaczałoby spadek rzędu -65%!  Wpisy te dostępne są tutaj:

1.  DJIA mega trend od 1929 roku?

2. Dow Jones Industrial Average cz2.

Prognozy te nadal podtrzymuję. Natomiast w dzisiejszym wpisie chciałbym skupić się bardziej na prognozie dotyczącej czasu, kiedy ewentualny "krach" powinien się rozpocząć oraz kiedy zakończyć.

DJIA: Interwał miesięczny:



         
                                                            kliknij na wykres aby powiększyć



Opis:

Dno wielkiego kryzysu które wypadło w dniu 8 lipca 1932 rozpoczęło nowy trend wzrostowy.
Pomijając już szczegóły tego trendu, ponieważ są one opisane w dwóch poprzednich postach, chciałbym zwrócić uwagę na dno fali nr. 4, które wypadło w 1974 roku. Otóż jeśli zmierzymy czas od dna z 1932 roku do dna fali nr. 4 z 1974 roku to wychodzi nam 507 świeczek czyli cały ten okres trwał 507 miesięcy (na wykresie zaznaczone pierwszym niebieskim prostokątem).  Przypominając, proszę zwrócić uwagę jaką formę przyjęła korekcyjna fala nr. 4. Otóż jak pisałem jest to trójkąt rozszerzający się (A-B-C-D-E). Według mojej opinii z taką samą formą korekty mamy do czynienia od 2000 roku czyli od momentu ukształtowania się całej wzrostowej "piątki", gdzie A to była bessa po pęknięciu bańki internetowej, B - szczyty z 2007 roku, C - bessa po pęknięciu bańki na nieruchomościach w USA, D - obecne szczyty indeksu, E - prawdopodobieństwo nadejścia kolejnego krachu. Jeśli  przyjmiemy, że obecne wzrosty zbliżają się ku końcowi, ponieważ już kilkukrotnie w ostatnich miesiącach indeks przebijał górne ograniczenie trójkąta rozszerzającego się, a następnie wracał do jego wnętrza, to kiedy możemy się spodziewać końca krachu, czyli dojścia indeksu do ostatniej już spadkowej fali E? Otóż jeśli od dna z 1974 roku użyjemy ponownie 507 miesięcy to dno fali E powinno wypaść mniej więcej na przełomie 2016 i 2017 roku. Dokładnie na wykresie wychodzi, że będzie to luty 2017 roku, a spadki powinny sięgnąć nawet poziomu 5500 pkt.
Kolejne pytanie. Kiedy powinny zakończyć się obecne wzrosty na indeksie DJIA? Otóż zmierzyłem korekcyjną falę E z lat 1973-1974 i okazało się, że trwała ona 22 miesiące (zaznaczone na wykresie pierwszym czerwonym słupkiem). Jeśli przyjmiemy, że prawdopodobnie nadchodząca obecnie fala E również będzie trwała 22 miesiące, to powinna się ona zacząć w kwietniu bieżącego roku. A więc szczyt obecnych wzrostów (Fala D) powinien zostać osiągnięty w marcu 2015 roku.

Podsumowanie: Szczyt obecnych wzrostów na indeksie DJIA powinien wypaść w marcu 2015 roku, a po nim powinna nastąpić spadkowa Fala E, która to znów z pewną dozą przypuszczenia doprowadzi do spadków indeksu DJIA do poziomu 5500 - 6000 pkt. na przełomie roku 2016 i 2017.
Oczywiście są to tylko moje osobiste prognozy dlatego też, niech każdy przeanalizuje to na swój sposób.



Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 


Dawid Kluska




czwartek, 19 lutego 2015

"W labiryncie Euro" - książka W. Żeromskiego

W tym poście chciałbym umieścić fragment książki Wojciecha Żeromskiego pt. "W labiryncie euro".

Najpierw jednak, tytułem wstępu kilka zdań na temat samej książki. Jak można przeczytać na tylnej stronie okładki: "Książka Wojciecha Żeromskiego W labiryncie euro stanowi duży wkład do wiedzy na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Od wielu lat w państwach Unii panuje stagnacja gospodarcza, występuje duże bezrobocie, wiele środowisk manifestuje swoje niezadowolenie z powodu spadku poziomu życia, a takie grupy zawodowe jak górnicy, hutnicy czy rolnicy, stale żyją pod groźbą utraty pracy. Nie mówiąc już o takich zjawiskach, jak korupcja w Komisjach Europejskich i wzrastająca lawinowo biurokracja. W labiryncie euro w sposób bardzo udokumentowany, sygnalizuje jakie zagrożenia niesie ze sobą odgórne wprowadzenie wspólnego pieniądza euro, oraz produkcja genetycznie manipulowanej żywności."

Książka ta, została wydana w 1999 roku. Autor już wtedy bardzo przestrzegał nasz kraj przed przystąpieniem do Unii Europejskiej oraz przyjęciem wspólnej waluty. Jak pisał: "Po przystąpieniu do Unii Europejskiej Polsce nie tylko grozi stagnacja gospodarcza, dalszy wzrost bezrobocia, ale również utrata suwerenności gospodarczej i politycznej oraz tożsamości narodowej".
Jak widzimy po 16 latach, spora część z tych prognoz się sprawdziła. Na szczęście nadal mamy swoją narodową walutę, zamiast euro. Dlatego też trzeba uświadamiać społeczeństwo, że wprowadzenie euro odbierze nam resztę suwerenności gospodarczej.

Fragment tej książki który poniżej przytoczę, wzbudził moje największe zainteresowanie:

                                                               
                                                               DWA KIERUNKI…
Po zakończeniu II wojny światowej Europa Zachodnia skorzystała z amerykańskiego planu pomocy Marshalla (1948-1952), a w 1948 r. na kongresie w Hadze, gdzie uczestniczył Winston Churchill i Paul Reynaud wraz z dziesiątką szefów państw i z dwudziestką ministrów, zaczęto dyskusję na temat nowego kształtu Europy i tego, jak będzie zorganizowana. W tym czasie istniały dwie koncepcje państwa: federalnego obejmującego Europę oraz Europy Ojczyzn, czyli suwerennych państw narodowych. Idea państwa federalnego opierała się na następujących założeniach:
1. Utworzenie na wzór USA „Stanów Zjednoczonych Europy”.
2. Zniesienie granic między państwami.
3. Zniszczenie państw narodowych przez ich rozbicie na konkurujące ze sobą regiony.
4. Zwalczanie cywilizacji chrześcijańskiej.
5. Zastąpienie religii chrześcijańskich Europy przez synkretyzm przy współpracy z sektami, a od roku 1987 z „New Age”.
6. Zwalczanie tradycji w każdym państwie.
7. Zamazywanie historii Europy i państw narodowych.
8. Zastąpienie kultury europejskiej masową.
9. Wprowadzenie wspólnej waluty i likwidację walut narodowych.
10. Przejęcie władzy ekonomicznej od państw narodowych i przekazanie ich Europejskiemu Bankowi Centralnemu.
11. Stworzenie związku politycznego i ekonomicznego, gdzie władze będą miały tylko organy unijne.
12.  Państwa narodowe tracą suwerenność i po pewnym czasie znikają z mapy Europy.

Natomiast idea Europy Ojczyzn opierała się na następujących założeniach:
1. Europa Ojczyzn, Europa suwerennych państw od Atlantyku po Ural.
2. Zachowanie granic między państwami i ich terytoriów.
3. Zachowanie państw narodowych.
4. Oparcie się o cywilizację zachodnią, chrześcijańską (głównie łacińską).
5. Oparcie o religie chrześcijańskie Europy.
6. Szanowanie tradycji w każdym kraju.
7. Szanowanie historii każdego kraju.
8. Zachowanie kultury i obyczajów prastarych państw europejskich.
9. Stworzenie wspólnej waluty przy jednoczesnym istnieniu walut narodowych.
10. Zachowanie suwerenności władzy ekonomicznej i politycznej przez każde państwo.
11. Wszystkie państwa członkowskie mają jednakowe prawa.

Wymienione koncepcje ścierały się ze sobą, gdyż są przeciwstawne. Zwolennikiem państwa federalnego był kosmopolita i internacjonalista Jean Monnet, a zwolennikiem Europy Ojczyzn był nacjonalista, patriota generał Charles de Gaulle. Pierwszy z nich działał z ukrycia, a drugi działał otwarcie[2]. 
Generał Charles de Gaulle był zwolennikiem Europy Ojczyzn rozciągającej się od Atlantyku po Ural. Twierdził, że Europę łączy wspólna cywilizacja, będąca owocem historii, co odzwierciedla jej jedność a zatem różnorodność. Uważał, że narody europejskie są rzeczywistością historyczną i kulturalną. Twierdził, że Europę łączy wspólna cywilizacja, będąca owocem historii, co odzwierciedla jej jedność, a zatem różnorodność. W ciągu wieków, każdy z narodów europejskich skumulował dziedzictwo artystyczne, kulturalne, swoją architekturę i uformował swój charakter pod wpływem sąsiadów, zachowując przy tym swoją odrębność, swoje zalety i wady. Bogactwem Europy jest ta różnorodność, a ambicją każdego narodu jest zachowanie własnego języka i własnej kultury. De Gaulle uważał, że należy stworzyć „europejską Europę” opartą na narodach europejskich, zachowując ich charakter i zapewniając im ten sam stopień rozwoju.
Jean Monnet i jego zwolennicy nienawidzili koncepcji państw narodowych, traktując je jako regiony Europy. Twierdzili, że istnienie państw narodowych jest powodem ciągłych konfliktów i wojen. Monnet sądził, że należy stworzyć „Zjednoczone Stany Europy” znosząc granice państw i dzieląc je na euroregiony. Uważali również, że należy stworzyć jednolity system monetarny, znosząc waluty narodowe. Monnet twierdził, że kraje europejskie powinny naśladować we wszystkim model amerykański, tworząc „Stany Zjednoczone Europy”. Kosmopolita Monnet nie był przywiązany do narodów starego kontynentu i nawet w 1940 roku proponował połączenie się Francji z Anglią! Jean Monnet przysłużył się organizacji Europy w pozytywny i negatywny sposób. Dzięki jego uporowi i energii zrealizowano ideę „szóstki europejskiej”, gdy Robert Schuman zaproponował Niemcom utworzenie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (CECA). Oceniając od strony negatywnej nie miał zaufania do narodów przy budowaniu nowej Europy. Od tego czasu datuje się praktyka budowy ładu europejskiego przez grupkę „oświeconych” technokratów oraz ukrywanie przed ludźmi właściwych celów. Ta praktyka zatajania jest stosowana do dzisiaj przez Komisję Europejską w Brukseli[6]! Alaine Minc w swoim opracowaniu Francja w roku 2000 opublikowanym w 1994 r. podaje: „ponieważ oświeceni technokraci doszli do wniosku, że opinia publiczna jest niedojrzała, więc powinni sobie zaaplikować „anestezję” dla uspokojenia nerwów i zneutralizować opinię i kontrolę parlamentarną”.

Jak widzimy po kilkudziesięciu latach, w życie została wprowadzona koncepcja Jeana Monneta, który był zwolennikiem federalnego państwa obejmującego całą Europę. Powyżej, gdzie są wymieniane założenia państwa federalnego pozwoliłem sobie zaznaczyć kolorem zielonym założenia które już zostały osiągnięte, niebieskim które po części zostały wprowadzone i czerwonym jeszcze nie zrealizowane. Jak można się domyślać, projekt federalizacji europy zbliża się ku końcowi.

Na zakończenie chciałbym zachęcić Państwa do przeczytania tej książki. Jest ona bardzo ciekawa, a przeczytanie jej zajmie jeden wieczór, ponieważ ma około 100 stron. To wszystko w niewielkiej cenie.




poniedziałek, 16 lutego 2015

WIG20 i WIG20USD - Aktualizacja

Jakiś czas temu umieściłem analizy wykresów indeksu WIG20 oraz WIG20USD. Dzisiaj chciałbym je zaktualizować.

1. WIG20USD: interwał tygodniowy

Analiza z 31 grudnia 2014 roku się dotychczasowo sprawdziła:

"Na wykresie załączonym powyżej widać również, że nastąpiło wybicie w dół z formacji trójkąta. Trzeba również zwrócić uwagę, na wsparcie w okolicach 600 pkt., które może powstrzymać (przynajmniej tymczasowo) spadki. Jednak w długim horyzoncie, można się spodziewać głębszej korekty na indeksie WIG20." więcej pod tym linkiem: Wybicie na WIG20USD

A jak sytuacja wygląda obecnie:



kliknij na wykres aby powiększyć

Prognozowane wsparcie na poziomie 600 pkt. idealnie zadziałało (dokładnie spadki osiągnęły poziom 599 pkt.). Od tamtej pory mamy do czynienia z odbiciem. W dzisiejszej analizie dołączyłem na wykresie opór, który znajduje się na poziomie 665 pkt. To właśnie w tym kierunku powinny obecnie zmierzać notowania tego indeksu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że nie jest to zbyt znaczący opór, dlatego też gdyby został on przebity z dużym prawdopodobieństwem będziemy zmierzać w kierunku górnego ograniczenia formacji trójkąta, który został wybity w dół w sierpniu 2014 roku. Podsumowując: W krótkim horyzoncie wzrosty, a w długim tak jak prognozowałem pod koniec grudnia, czekają nas mocniejsze spadki.

2. WIG20: interwał tygodniowy:

Natomiast prognoza z 7 stycznia 2015 roku wyglądała tak:

W połowie grudnia 2014 roku, indeks WIG20 wyłamał się dołem z formacji trójkąta. Potwierdzeniem tego zdarzenia jest najwyższy wolumen od roku. Zgodnie z teorią fal, można się spodziewać fali C. Jeśli będzie ona miała jednakową długość jak fala A, spadki mogą sięgnąć nawet 1600 pkt na indeksie WIG20. Więcej pod tym linkiem: Trzy wykresy


Kliknij na wykres aby powiększyć


Po wybiciu się z formacji trójkąta w połowie grudnia 2014 roku, kurs aktualnie zbliża się do testowania jego dolnego ograniczenia, które wypada w okolicy 2400 pkt. W dzisiejszej analizie dodatkowo umieściłem na wykresie SMA200, która jak widzimy, dodatkowo wzmacnia te poziomy.
Analiza sporządzona na początku stycznia jest nadal aktualna. Jednak gdyby się okazało, że poziomy 2400 pkt. zostaną przełamane, wówczas okaże się, że wybicie z formacji trójkąta było fałszywe. 


Przyznam szczerze, że bardzo rzadko zawieram transakcje na indeksie WIG20. Jak widzimy nie jest to dobry indeks dla inwestorów długoterminowych. Jednak obecnie zastanawiam się nad "shortami" na ten indeks. Można spróbować w okolicy 2400 pkt. (oczywiście jeśli kurs tam dojdzie w najbliższym czasie) Gdybym się zdecydował, stop loss będzie krócej ustawiony niż zazwyczaj, ponieważ po polskim "grajdole" wszystkiego można się spodziewać:)  W przypadku zawarcia transakcji oczywiście krótko opiszę ją na blogu. Myślę, że w przeciągu kilku tygodni powinno się sporo wyjaśnić.

Blog My Alter Finance na Facebooku: facebook.com


Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).


Dawid Kluska


piątek, 13 lutego 2015

System edukacji

Przypuszczam, że każdy z Państwa zdaje sobie sprawę, że system edukacji, nie jest skonstruowany tak, jak być powinien. Jednak czy każdy dokładnie dostrzega jego wadliwość?
Nigdy nie byłem szkolnym prymusem, a szczególnym problemem było dla mnie uczenie się na pamięć. Problem był tym większy, im mniejsze było praktyczne wykorzystanie przekazywanej mi wiedzy. Zasada "3Z" (zakuć, zdać, zapomnieć) raczej nie była przeze mnie stosowana, ponieważ trudno mi było wkuwać definicje, które po prostu były nudne i nieprzydatne.
Duża część poniższego wpisu będzie się opierać na cytatach z książek czy artykułów, które osobiście cenię. W ten sposób spróbuję Państwu przedstawić pogląd dotyczący systemu edukacji w Polsce i nie tylko.


           "Szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje" - Albert Camus

Pruski system edukacji:

To właśnie Prusy były pierwszym państwem, które w XVIII wieku wprowadziło powszechny system przymusowej edukacji, funkcjonujący aż do dnia dzisiejszego. "Król Fryderyk Wilhelm I zapoczątkował pruski system przymusowego szkolnictwa, będący pierwszym takim ogólnokrajowym programem w Europie. W 1717 roku nakazał, aby wszystkie dzieci obowiązkowo uczęszczały do szkół państwowych”1. W 1810 roku za panowania Fryderyka Wilhelma III "ministerstwo wprowadziło obowiązkowe państwowe egzaminy i certyfikaty dla wszystkich nauczycieli. W 1812 roku przywrócono szkolny egzamin końcowy jako warunek ukończenia przez dziecko szkoły państwowej, a także utworzono złożony system urzędniczy, mający nadzorować szkoły w całym kraju"2 To właśnie kształcenie według odgórnie ustalonych planów oraz centralne zarządzanie szkolnictwem przez sztab urzędników pozwoliło na sprawowanie kontroli nad dorastającymi uczniami szkół państwowych. Celem ówczesnych władców było podporządkowanie sobie jak największej części społeczeństwa. Jak oświadczył już w 1848 roku Josiah Quincy (burmistrz Bostonu i rektor Harvardu): "każde dziecko powinno zostać nauczone posłuszeństwa wobec władzy."
George Emerson stwierdził w 1873 roku, że "jest bardzo ważne, aby przyzwyczajać ludzi do posłuszeństwa wobec władzy od najmłodszych lat". John Taylor Gatto - nauczyciel z 30 letnim stażem, który trzykrotnie został wybrany nauczycielem miasta Nowy Jork, po rezygnacji z tego zawodu stwierdził: " Celem systemu szkolnego nie jest uczenie dzieci tego, aby samodzielnie myślały. Nie został on stworzony po to, aby wspierać współczesny pogląd, że wszyscy mogą być równi. W rzeczywistości nasz system edukacji opiera się na pruskim modelu, który miał zupełnie odwrotny cel - miał nauczyć dzieci, aby były posłuszne i robiły, co im się każe. Ulegli i posłuszni uczniowie stają się pracownikami zadowolonymi z tego, że mogą pracować dla bogatych lub zostać żołnierzami, którzy poświęcają życie dla dobra elit".


Główne problemy systemu edukacji:

Faktem jest, że większość dzieci cieszy się z możliwości uczęszczania do szkoły. Wtedy właśnie mają największą motywację do nauki. Jednak dość szybko ulega to odwróceniu. Dokładnie tak samo było w moim przypadku. Potwierdzają to również badania z 2008 roku, gdzie wśród rzeczy których najbardziej nie lubią nastolatki to szkoła, zaraz po wizycie u dentysty.W tym momencie przypomina mi się wypowiedź prof. Krzysztofa Rybińskiego, który opowiadał o różnicy w podejściu do nauki między kilkuletnimi dziećmi, a studentami wyższych uczelni. Otóż prowadził on wykład z finansów dla dzieci w wieku 9-11 lat. Po zadanym pytaniu do uczniów "cała sala" podnosiła ręce i wszyscy byli chętni udzielić odpowiedzi. Niektórzy z nich byli nawet skłonni podważać opinię profesora. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej gdy profesor prowadził wykłady dla studentów wyższych uczelni. Po zadanym pytaniu, rzadkością jest by student zgłaszał się do odpowiedzi. Raczej wszyscy mają głowy spuszczone w dół z nadzieją, że profesor ich nie zapyta. Wulkan energii z dzieciństwa po prostu po 10 latach nauki w obecnym systemie zanika. Trzeba sobie powiedzieć jasno - szkoła oducza dzieci analitycznego, krytycznego i logicznego myślenia. "Widać to zwłaszcza w podporządkowaniu egzaminów końcowych w formie testu, który będąc nastawionym na odtwarzanie przyjętego odgórnie klucza odpowiedzi, całkowicie eliminuje samodzielność i krytyczność twórczego myślenia"3 Wykłady zazwyczaj prowadzone są sucho i bez przekonania. Często wygląda to tak, że nauczyciel każe przepisywać książkę do zeszytu. Wypełnianie standardowych ćwiczeń czy wkuwanie definicji nie jest dobrą metodą nauczania. Nie zaprzeczam tutaj temu, że nauczyciele mają małą wiedzę. Na pewno są to bardzo wykształceni ludzie, jednak mało który z nich potrafi tą wiedzę w interesujący sposób przekazać. A faktem jest, że czas jaki dzieci przebywają w szkole sprawia, że nauczyciele zaraz po rodzicach są potencjalnie najważniejszym wzorcem dla tych młodych ludzi. Innym problemem jest to, że młodzież nie ma możliwości zbadania jakiegoś procesu czy wysunięcia osobistych interpretacji by dojść do  własnych wniosków. Często mają po prostu trafić w klucz odpowiedzi. "Indywidualizm jest tłamszony uczeniem dostosowywania się do grupy. Cały nacisk kładzie się na grupę, a grupa głosuje, działa poprzez zastosowanie reguły większości itd. W rezultacie dzieci są uczone, by doszukiwać się prawdy raczej w opinii większości, niż we własnym, niezależnym rozumowaniu lub w opiniach specjalistów najlepszych w danej dziedzinie"4 Obecny system kształci po prostu ludzi, nie mających własnego zdania i podążających za tłumem (podobne zachowania do tych, występują wśród inwestorów giełdowych). Kolejnym problemem jest tempo pracy wybrane przez nauczyciela, który tak na prawdę szkodzi wszystkim uczniom. Słabsi nie są w stanie nadążyć, a sprytniejsi, może tylko dlatego, że bardziej się interesują danym przedmiotem marnują większość swojego czasu, jak również potencjału. "Uczniom nie trzeba wpychać wiedzy do głów, trzeba im jedynie stworzyć odpowiednie warunki, a sami będą chcieli poznawać świat, bo to leży w ludzkiej naturze. Jednak formuła obowiązujących dziś egzaminów pokazuje, że sukces w szkole osiągają uczniowie trzymający się schematów i odpowiadający na pytania w najbardziej typowy i banalny sposób. Po latach egzaminacyjnej tresury oczekuje się, że wkraczający w życie zawodowe młodzi ludzie będą twórczy i innowacyjni."5


Trzy rodzaje edukacji:

Podział na trzy rodzaje edukacji zaproponował edukator finansowy - Robert Kiyosaki. Fragment który umieszczę poniżej został napisany przez Marcina Polaka redaktora naczelnego: edunews.pl

"Edukacja szkolna: Do szkoły uczęszczamy, aby zdobyć wiedzę ogólną, dzięki której będziemy mogli funkcjonować w miarę swobodnie w życiu, czytając, pisząc, komunikując się z innymi, realizując projekty, ucząc się przy tym współpracy z innymi. Ale mimo to, mimo zdobycia matury, dyplomu ukończenia studiów, napisania i obronienia doktoratu, możemy nie odnieść sukcesu, jeśli poprzestaniemy wyłącznie na edukacji szkolnej i akademickiej.
Potrzebujemy edukacji profesjonalnej. Przygotowuje nas ona do wykonywania określonych zawodów, ale nie tylko. Rynek pracy zmienia się w sposób ciągły pod wpływem nowych technologii. Znikają stare zawody, pojawiają się nowe. Przedsiębiorstwa i instytucje co raz częściej modernizują swoją infrastrukturę technologiczną – ciągle musimy zdobywać nowe umiejętności i pogłębiać wiedzę na temat zmieniającej się rzeczywistości. Praca, którą wykonujemy wymaga ciągłego doszkalania; bez tego może się okazać pewnego dnia, że nie jesteśmy w stanie wykonać nałożonych na nas zadań.
Wreszcie – trzeci rodzaj edukacji – finansowa. Nie rodzimy się z wiedzą i umiejętnościami finansowymi, musimy się ich nauczyć w trakcie życia (i to koniecznie jak najwcześniej). Zdaniem ekspertów amerykańskich z korporacji VISA, wiedza finansowa „jest najważniejszym fundamentem, na którym rozwijamy inne nasze umiejętności w życiu. Jeśli sukces w życiu zdefiniujemy jako osiągnięcie stanu finansowej stabilności i niezależności, co pozwoli nam realizować różne cele, jakie stawiamy sobie w życiu, to nie możemy zaniechać edukacji finansowej (swojej, ale i swoich bliskich)."

Demografia:


"Polska należy do grupy krajów, w których spadek dzietności dokonał się bardzo szybko. O ile jeszcze na początku lat 80-tych współczynnik dzietności ogólnej kształtował się na poziomie około 2,1–2,3 (a więc powyżej poziomu zastępowalności pokoleń przyjmowanego na poziomie 2,1), o tyle pod koniec lat 90-tych współczynnik ten spadł poniżej 1,5, uznawanego za poziom niskiej dzietności, a nawet kształtował się na poziomie poniżej 1,3 pomiędzy 2002 i 2007 r. Po 2007 r. obserwowany jest nieznaczny wzrost współczynnika dzietności powyżej poziomu bardzo niskiej dzietności, nadal jednak nie przekracza on poziomu 1,5. "6


                                     Współczynnik dzietności w Polsce w latach 1990 - 2011:


Opracowanie Sedlak & Sedlak na podstawie danych Eurostat-u

"Zmiany demograficzne będą w Europie najbardziej znaczącym wyzwaniem dla wszystkich poziomów systemów edukacyjnych w nadchodzących dekadach, w szczególności po roku 2020. W perspektywie kolejnych lat spadać będzie liczba osób w najmłodszych grupach wiekowych, a rosnąć – wśród osób starszych. W 2035 roku, według prognozy, liczba dzieci w wieku 0–2 lata spadnie o jedną trzecią, w wieku 3–5 lat o jedną czwartą, a w grupie 6–14 lat o około 15–16%, a liczba studentów będzie o jedną trzecią niższa niż obecnie."7
Wszystko wskazuje na to, że niezbędne będzie dostosowanie przedszkoli, szkół i uczelni wyższych do nowej struktury wieku ludności ponieważ, zmniejszenie się liczby studentów i uczniów wpłynie na sytuację w systemie edukacyjnym. Zamykanie szkół i przedszkoli stanie się czymś normalnym dla władz regionalnych. Tak samo ze zmniejszaniem etatów nauczycieli.


Finanse: 

Powszechnie się utarło, że szkoły państwowe wspierane przez rząd są darmowe. Prawdą jednak jest, że rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy. Wszystkie pochodzą z podatków, czyli z naszych kieszeni. "Szkoły państwowe kosztują tyle samo co najdroższe placówki prywatne. Różnica polega na tym, że w przypadku publicznej edukacji koszt jest podzielony na całe społeczeństwo, podczas gdy opłaty za szkoły prywatne są ponoszone tylko przez rodziny uczęszczających tam uczniów."8
W systemie szkolnictwa do którego jesteśmy przymuszeni pojawia się wiele niesprawiedliwości.
"Po pierwsze, zmuszają one rodziców posyłających dzieci do szkół prywatnych do ponoszenia podwójnych kosztów edukacji w wyniku dotowania oświaty publicznej. Po drugie, sprawia, iż osoby ubogie, samotne, lub bezdzietne małżeństwa finansują rodziny posiadające dzieci - dopłata jest tym większa, im dzieci w rodzinie jest więcej"9 Do tego dochodzi kwestia osób które po ukończeniu szkoły średniej nie wybierają się na studia, za to podejmują się pierwszej pracy. Dlaczego takie osoby mają w opodatkowaniu swojej pracy płacić m.in. na osoby które jednak na te studia uczęszczają?
W ostatnich latach państwo polskie wydało mniej więcej 5% swojego PKB na system edukacji.
Jednak "z danych GUS wynika, że coraz więcej samorządów gminnych musi dokładać do oświaty środki własne, ponieważ subwencja oświatowa nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków.
Kłopoty budżetowe, z jakimi prawdopodobnie często będziemy mieć do czynienia w przyszłości, mogą przyczynić się również do wzrostu znaczenia edukacji na odległość - z wykorzystywaniem komputera, internetu i jego zasobów (e-learning i inne formy e-kształcenia). Warto zatem zastanowić się nad znaczeniem technologii w edukacji."10

Prywatnie czy państwowo?

Niestety w obecnym systemie, szkoła państwowa nie zważa na indywidualną osobowość ucznia oraz na jego zainteresowania. Każdy uczeń musi się uczuć tego samego, czytać te same lektury czy uczęszczać na te same przedmioty. W latach czterdziestych  XX wieku pisarz i krytyk Herbert Read zwrócił uwagę na to, że "ludzie z natury dzielą się na wiele typów osobowości, w związku z czym próba wciśnięcia wszystkich w jeden szablon nieuchronnie prowadzić musi do wypaczeń i ucisku. Powinno istnieć wiele rodzajów szkół, stosujących różne metody i kierujących swoją ofertę do uczniów o różnych skłonnościach."11
Teoretycznie więcej swobody wyboru czy też indywidualnego podejścia do ucznia powinno występować w szkołach prywatnych. Niestety system skonstruowany jest tak, że szkoły prywatne są zobowiązane do przestrzegania identycznych standardów nauczania co szkoły państwowe. Świadczą o tym obowiązkowe i jedyne egzaminy końcowe dla wszystkich szkół prywatnych czy państwowych. Mam tutaj na myśli egzaminy po ukończeniu szkoły podstawowej, gimnazjum czy szkoły średniej(matura). Mimo wszystko, "obserwowany od dłuższego czasu boom na niepubliczne szkoły podstawowe, jest sygnałem od niezadowolonych z systemu edukacji rodziców. Świadomie poszukują oni możliwości wywierania większego wpływu na to, co dzieje się w szkole."12 
Społeczeństwo po prostu sprzeciwia się masowej produkcji uczniów z państwowych "fabryk". Rodzice zaczynają domagać się edukacji, która zapewni rozwój ich dzieci.



Przyszłość edukacji - cyberpokolenie: 

"Coraz częściej szkoła przestaje być postrzegana jako jedyne miejsce, w którym się uczymy, gdyż uczniowie otrzymują atrakcyjne propozycje edukacyjne spoza szkoły. Rośnie zainteresowanie edukacją nieformalną, alternatywną, w każdym czasie i miejscu - tym należy tłumaczyć popularność e-learningu, mentoringu czy zapisywania się na zajęcia pozaszkolne."13 Trendy te będą się nasilać w następnych 20 latach, a sam e-learning stanie się jednym z najbardziej dynamicznych zwrotów w rozwoju społecznym świata. Faktem jest, że szkoła przestała zapewniać wiedzę na kilkadziesiąt lat życia. Według profesora W. Cellarego, "naczelna zasada jaką kierowało się społeczeństwo industrialne: 20 lat nauki na 40 lat pracy, stanie się nieaktualna. Co 5-10 lat, każdy będzie zmuszony nie tyle zmienić miejsce pracy, co zawód, a przed dokonaniem tej zmiany będzie musiał stać się profesjonalistą"14 Nowe technologie sprawiły już teraz, że "wiedza wyszła z naszej głowy i jest dostępna - dla tych, którzy potrafią posługiwać się współczesnymi technologiami informacyjno-komunikacyjnymi w sieci. Słowo "wiem" nabiera nowego znaczenia - oznacza, że potrafię odnaleźć potrzebną informację i ją wykorzystać. Wiem, gdzie znaleźć odpowiedź na pytanie albo problem, z którym mam do czynienia. Wiedza potrzebna - "przepływa" do nas, a niepotrzebna puszczana jest " z prądem strumienia". Nie potrzebujemy jej zasadniczo przechowywać w głowie. A zatem nasza głowa to może być także przenośny twardy dysk, na którym zapisujemy swoje najważniejsze dokumenty albo miejsce w sieci ( tzw. chmura), w którym znajdują się potrzebne nam akurat w danym okresie życia zasoby wiedzy".15 A więc nowe technologie z którymi mają styczność już nawet kilkuletnie dzieci, w pełni wymuszą zmiany w systemie szkolnictwa. Jeśli każdy będzie miał dostęp w ciągu sekundy do wiedzy którą np. wykłada nauczyciel zmieni to również samo wykonywanie zawodu nauczyciela. Stanie się on raczej osoba o bliższych relacjach z uczniem. Będzie raczej pełnił funkcję mentora czy trenera, niż wykładowcy czy egzaminatora. Jego zadaniem będzie "wyłapywanie" talentów dziecka oraz stanie się raczej specjalistą w technice uczenia się, niż osobą przekazującą zgromadzoną wiedzę. "Według Marc'a Prensky’ego, już za życia dzieci urodzonych w latach 90-tych, najbardziej fantastyczne wizje rozwoju technologicznego staną się rzeczywistością. Pojawią się takie narzędzia, jak chipy wszczepiane do mózgu, urządzenia do manipulowania myślami oraz oczywiście rozwojowi podlegać będzie cała dziedzina genetyki. Już teraz musimy konfrontować się z wieloma wyzwaniami, które stawia medycyna genetyczna, o charakterze moralnym, etycznym i naukowym. Prędzej czy później będziemy musieli zmierzyć się z nimi posługując się z cyfrową mądrością, dzięki której odróżnimy prawdziwe dylematy etyczne, od zwykłych uprzedzeń, czy osobistych preferencji. Skoro trzeba się będzie zmierzyć z tymi dylematami, to niewątpliwie lepiej zrobić to wcześniej i dobrze przygotować na wyzwania przyszłości. Oczywiście nikt nie wzywa do tego, żeby ludzie przestali nagle korzystać ze swoich niedoskonałych mózgów, ale nie można już dłużej głosić ich wyższości nad umysłami wspieranymi przez technikę. W ten sposób negowalibyśmy cały rozwój ludzkości – od wynalezienia druku po Internet."16


Podsumowanie:

Niestety, większość ludzi po ukończeniu szkoły, staje się produktami nauki stworzonymi przez państwowe fabryki. Są oni zupełnie nieprzygotowywani do funkcjonowania w obecnym świecie.
Sprawdziany wiedzy w formie testów i egzaminów z narzuconym kluczem odpowiedzi kompletnie niszczą niezależne i kreatywne myślenie. Szkoła nie uwzględnia osobistych preferencji czy też zainteresowań uczniów. "Zapędzanie dzieci do szkoły na dziesięć decydujących lat ich życia oraz zmuszanie do udziału w zajęciach, wobec których nie żywią zainteresowania lub nie mają predyspozycji, równa się okaleczeniu ich osobowości."17  Na szczęście " istnieją pewne jednostki, które, zamiast wpasować się w scenariusz stworzony przez twórców systemu promującego przeciętność, decydują się wziąć los w swoje ręce. Bo osobie, która ma w życiu jasno sprecyzowany cel i konsekwentnie dąży do jego realizacji, nie jest w stanie przeszkodzić nic – nawet wadliwy system, kosztujący człowieka kilkanaście lat życia."18 "Jeśli szkoła ma nadal istnieć jako instytucja oferująca podstawy wykształcenia, musi dokonać się w niej przełom - system szkolny musi dostrzec, że klasa składa się z wielu indywidualności, mających różne potrzeby i oczekiwania. Musi stworzyć warunki do wyzwolenia kreatywności uczniów."19 Jednak zanim to nastąpi to "sukcesy będą odnosić ci, którzy wezmą na siebie odpowiedzialność za własne kształcenie i narzucą sobie wewnętrzną dyscyplinę samokształcenia."20 Jak mówi dr Sajewicz-Radtke: "Nikt nie uczy młodych ludzi samodzielnego podejmowania decyzji i przyszłościowego myślenia. Nie uświadamia się im, w czym są dobrzy, jakie mają predyspozycje, pomimo iż system oświaty dysponuje wyszkolonymi doradcami zawodowymi. Faktem jest, że nie każdy się nadaje na studia. A jednak nikt takiego młodego człowieka nie nakieruje, chociażby by wybrał szkołę zawodową. Dzisiaj wszyscy idą na studia, bo takla moda." Przez to występuje masowa produkcja magistrów, która sprawia, że bardzo spada poziom nauczania w szkołach wyższych. "Wszystko wskazuje na to, iż dzisiejsi uczniowie są pierwszym pokoleniem, które za kilka...naście....dziesiąt lat nie będzie takie, jak my. Tzw. cyfrowi tubylcy, urodzeni i ukształtowani od noworodka w zupełnie innym niż my środowisku informacyjnym, są w pewnych istotnych wychowawczo i edukacyjnie aspektach zasadniczo odmienni od swoich rodziców. Różnice sięgają głęboko: obszarów mózgu kształtowanych przed wiekiem szkolnym. Oni są inni, będą inni, podobnie jak zupełnie odmienny od naszego i nieprzewidywalny dla nas będzie ich świat, w którym będą funkcjonować w swoim dorosłym życiu."21



Na zakończenie zachęcam do przeczytania całego raportu pt. "Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia", który jest dostępny na stronie: www.instytutobywatelski.pl oraz do darmowego e-booka pt."Edukacja - wolna i przymusowa", który jest dostępny pod tym linkiem: mises.pl.

Polecam również obejrzeć poniższy kilkuminutowy film pt. "System edukacji (indoktrynacja)". 





Dawid Kluska



Przypisy:
1. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 42.
2. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 43.
3. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 17.
4.  Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 70.
5. Marzena Żylińska, Szkoła ogłupiania/Szkoła szkodzi na mózg, tygodnik Polityka, link: polityka.pl
6. Edukacja a demografia, s.100. link: edukacja a demografia
7. www.eduentuzjasci.pl
8. Llewellyn H. Rockwell Jr, A gdyby zlikwidować szkoły publiczne?, Instytut Misesa, s.2, link: mises.pl
9. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 14.
10. Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia, 2011, s. 12-13.
11.  H.Read, The Education of Free Men, London: Freedom Press, 1944, s. 27-28.
12.Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,       2011, s. 49
13..Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,     2011, s. 31
14. Rozdział 2.1, Przemiany społeczne w: Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego: Raport o                  rozwoju społecznym, UNDP, 2002, link: http://www.kti.ue.poznan.pl/node/149.
15. Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,     2011, s. 60.
16. Agnieszka Andrzejczak, Cyfrowy człowiek - homo sapiens digital, 2009, link: www.edunews.pl
17. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 27
18. Dagmara Kottke, Indywidualiści w szkole -  Nas system nie złamie, Newsweek Polska, link: newsweek.pl
19. Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,     2011, s. 66
20.Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,       2011, s. 66
21. Mobilna edukacja, czyli rewolucja w nauczaniu, "Think Globnal" 2011, www.edustyle.pl/mobilna-edukacja.

wtorek, 10 lutego 2015

MSCI World Index vs MSCI EMRG Index:

Dzisiejsza analiza poświęcona będzie dwóm indeksom MSCI (ang. Morgan Stanley Capital International Index), które obliczane są przez amerykański bank inwestycyjny Morgan Stanley.

a.) MSCI World Index -  w skład indeksu wchodzą akcje z 23 krajów rozwiniętych gospodarczo np.        z USA.



kliknij na wykres aby powiększyć



W połowie 2014 roku indeks ten przebił szczyty z 2007 roku, co teoretycznie sygnalizowało dalsze wzrosty. Jednocześnie kurs od marca 2009 roku przebiegał wzdłuż linii trendu, kilkukrotnie ją testując ( październik 2011, czerwiec 2012, listopad 2012, październik 2014). W ostatnich miesiącach trend wzrostowy na rynkach rozwiniętych doświadczył jednak przesilenia, mimo, że szczyty z 2007 roku w połowie ubiegłego roku zostały pokonane. Trzeba również zwrócić uwagę na dwa bardzo istotne fakty. Zamknięcie ostatniego miesiąca w 2014 roku wypadło poniżej linii trendu wzrostowego, a zamknięcie stycznia 2015 roku wypadło tuż poniżej szczytów z 2007 roku. Może to świadczyć, że w najbliższych miesiącach może nas czekać głębsza korekta.  Scenariusz spadkowy potwierdza również histogram MACD który znalazł się poniżej "zera", a linie MACD przecięły się już kilka miesięcy temu.


b.)  MSCI EMRG Index - w skład indeksu wchodzą akcje z 26 krajów rozwijających się gospodarczo np. Chiny czy Polska.


kliknij na wykres aby powiększyć



Na rynkach rozwijających się od ponad 3 lat mamy trend boczny, który przyjął formację trójkąta zwyżkującego. W ostatnich dwóch miesiącach kurs odbił się od dolnej linii z okolic 37 pkt. i obecnie doświadczmy wzrostów na tym indeksie. Dopóki kurs nie przebije dolnej lub górnej linii, nie zostanie określony zdecydowany trend.

Na giełdzie zwykło się mówić, że pod koniec hossy rosną indeksy czy też akcje mniej znaczące tzw. "śmieciowe".  Dlatego też w najbliższych kilku miesiącach spodziewałbym się odpływu kapitału z rynków akcji MSCI World Index na rzecz MSCI EMRG Index. W takim wypadku ten drugi indeks mógłby wzrosnąć o kilka/kilkanaście procent np. do oporu na poziomie 44 - 45 pkt. Dopiero później umacniający się dolar (więcej na ten temat pisałem tutaj: Ostatnia era dolara), może spowodować kryzys na rynkach wschodzących, co również przyczyni się do spadków na  MSCI EMRG Index.
Jednak to są tylko moje przypuszczenia. Trzeba czekać, aż wykres MSCI EMRG wybije się z trójkąta ,a wykres MSCI World bardziej zdecydowanie obierze kierunek.



Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).



Dawid Kluska



piątek, 6 lutego 2015

Analiza Hang Seng

Przedstawiając swoje analizy, nie umieściłem jeszcze żadnego wykresu z rynków azjatyckich.
Dlatego też, dzisiaj przedstawię długoterminową prognozę dla wybranego przeze mnie indeksu Hang Seng.

Indeks ten reprezentuje kursy akcji 33 największych pod względem kapitalizacji przedsiębiorstw notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Hongkongu.


 Hang Seng: interwał kwartalny



kliknij na wykres aby powiększyć


Jak widzimy na wykresie między 1975, a 2007 rokiem pojawiła się wzrostowa "piątka". 
Od 2009 roku indeks ten zyskuje na wartości, jednak najprawdopodobniej nie jest to nowy impuls tylko raczej wzrostowa korekta. Korekta tego 32 - letniego ruchu powinna przyjąć, klasyczną formę A-B-C. Gdzie z falą A mieliśmy do czynienia w latach 2008-2009. Obecnie powinniśmy się zbliżać do końca B, a następnie powinna się pojawić spadkowa fala C.  Jeżeli analiza zostanie potwierdzona, spodziewałbym się spadków nawet do poziomów z dna 2009 roku czyli do 11000 pkt.
Oznaczałoby to spadek kursu o 55%. Wcześniej jednak musielibyśmy pokonać linię trendu. Znajduje się ona obecnie na poziomie 15500 pkt.  Proszę jednak jeszcze zwrócić uwagę, na opór na poziomie 25000 pkt. Od kilku miesięcy notowania indeksu Hang Seng kilkukrotnie już go testowały.
Jeśli  zostanie on w najbliższym czasie zdecydowanie pokonany, może nas czekać najpierw kilka miesięcy gwałtownych wzrostów (bez nowego szczytu), a dopiero później spadkowa fala C.



Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 


Dawid Kluska




środa, 4 lutego 2015

Krótkie przemyślenia

Dzisiejszy wpis będzie bardzo krótki, ponieważ chciałbym w nim umieścić tylko jedno przemyślenie.

Otóż, od 2003 do 2008 roku najważniejszą publikacją w Stanach Zjednoczonych była informacja z amerykańskiego runku nieruchomości. Wszyscy tylko czekali na dane jak bardzo rosną ich ceny oraz jaka ilość kredytów została na nie udzielona. Miliony ciężko pracujących osób wpadli w pułapkę. Zaciągali kredyty pod kolejne nieruchomości bo przypuszczali, że ceny w USA będą zawsze rosnąć. Jak się później okazało, w 2008 roku wybuch krach. Powodem było właśnie pęknięcie bańki na rynku nieruchomości, co doprowadziło do gwałtownych spadków cen oraz globalnego kryzysu.
Zastanówcie się Państwo, jaka informacja od kilku lat przyciąga największe zainteresowanie rynków finansowych. Otóż od 2010 do 2015 roku najważniejszą publikacją makroekonomiczną są dane z amerykańskiego rynku pracy. Kto z Państwa w ostatnich latach nie słyszał o "payrolls-ach"? A czy przed 2008 rokiem publikacje tych danych wzbudzały takie zainteresowanie? 
Jak twierdzą ekonomiści i analitycy to właśnie od tych danych głównie zależy/zależało czy FED podejmie środki w celu stymulowania gospodarki (drukowanie dolarów).
Jaki wpływ na decyzje inwestycyjne według ekspertów mają publikacje stopy bezrobocia oraz "non-farm payrolls" można przeczytać np. tutaj: link


źródło: bankier.pl


Jak widzimy na wykresie zamieszczonym powyżej, stopa bezrobocia spadła z 10% (koniec 2009 roku) do 5.6% (najnowsze dane). Ostatnio w mediach można było przeczytać, że" rok 2014 był w Stanach Zjednoczonych najlepszym od 15 lat pod względem zatrudnień nowych pracowników".

Nawiązując do sytuacji w latach 2003 - 2009 można spekulować, że gdy nadejdzie kolejny kryzys to największym jego problemem będzie dynamiczny wzrost bezrobocia.







Dawid Kluska