środa, 31 grudnia 2014

Wybicie na WIG20

Od prawie roku sprężyna na indeksie WIG20 wyrażonym w USD się napinała. Po tak długiej konsolidacji (od 2011 roku) ruch powinien potrwać jeszcze przynajmniej kilka miesięcy oraz powinien być dynamiczny.


Analiza:


Przyznam szczerze, że pod koniec 2013 roku gdy po raz pierwszy wyznaczyłem formację trójkąta na wykresie indeksu WIG20 wyrażonym w dolarach spodziewałem się w roku 2014 wybicia w górę.   Jak wiadomo, rynki wschodzące "chodzą" podobnie jak rynki surowcowe. Te znów w dużej części uzależnione są od inflacji. W tamtym okresie amerykańska Rezerwa Federalna drukowała miesięcznie około 85 mld $. Tak duży program skupu aktywów powinien w końcu wywołać inflację.
Jednak tak się nie stało. FED zaczął od stycznia 2014 roku zmniejszać program QE o 10 mld $ na każdym posiedzeniu. Wtedy nabrałem wątpliwości czy nadejdzie znaczny wzrost inflacji, a co za tym idzie napływ kapitału zagranicznego na rynki wschodzące, w tym również do Polski.
Obecnie jak wiemy, przeżywamy krach na rynkach surowców (szczególnie ropy), a za rogiem czai się deflacja. Na wykresie załączonym powyżej widać również, że nastąpiło wybicie w dół z formacji trójkąta. Trzeba również zwrócić uwagę, na wsparcie w okolicach 600 pkt., które może powstrzymać (przynajmniej tymczasowo) spadki. Jednak w długim horyzoncie, można się spodziewać głębszej korekty na indeksie WIG20.

Jak możemy wykorzystać tak silny ruch?

Niestety w Polsce mamy dość ograniczony wybór instrumentów finansowych zarabiających na spadkach. Jednak każdy może coś znaleźć dla siebie. Zwolennicy funduszy inwestycyjnych mogą skorzystać z oferty Altus Short TFI. Ciekawą ofertę ma również ING. Proponuje on nam certyfikaty inwestycyjne ING Turbo. (możliwość użycia dźwigni finansowej). Sposób ich nabywania jest identyczny jak kupno akcji. Popularnym rozwiązaniem są kontrakty terminowe FW20 oferowane przez większość Biur Maklerskich w Polsce, jednak one wygasają co 3 miesiące, co stanowi pewnego rodzaju problem dla inwestorów długoterminowych.



Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 


Dawid Kluska

niedziela, 21 grudnia 2014

Sprzedaż kontraktów na amerykańskie indeksy

Większość blogerów, ekonomistów czy analityków zazwyczaj publikuje swoje przemyślenia czy prognozy giełdowe, jednak mało który z nich pokazuje czy chociaż opisuje swoje transakcje giełdowe w czasie rzeczywistym.
"Ekonomista to człowiek który za każdym razem w sposób jasny, rzetelny i fachowy wytłumaczy nam dlaczego wszystkie jego prognozy się nie sprawdziły" to samo dotyczy się analityków.

Wychodząc naprzeciw oraz zwiększając swoją wiarygodność zdecydowałem się od dzisiaj  opisywać na Blogu moje transakcje giełdowe. Nie będzie ich dużo bo nie jestem "day traderem". Również bardzo rzadko zawieram transakcje krótkoterminowe.  Zazwyczaj są to transakcje na średni lub długi termin.  Opis transakcji będzie zawierał: datę otwarcia pozycji (lub zamknięcia pozycji), poziom Stop Loss i oczywiście poziom zawarcia transakcji. W przypadku użycia dźwigni finansowej zostanie to również umieszczone w poście.


Ostatnimi czasy przedstawiłem kilka analiz indeksów SP500, DAX i DJIA:

1. DJIA mega trend od 1930-roku?
2. Dow Jones Industrial Average cz.2
3. 2015 rokiem krachu giełdowego?
4. SP500 powtórka z 2007 roku?

Streszczając: Według mojej opinii zbliżamy się do końca hossy która trwa od 2009 roku. Indeks DJIA wzrósł od 2009 roku blisko 180%, a indeks SP500 aż o 210 %. W 2015 roku spodziewam się większej korekty lub nawet krachu giełdowego. W krótkim terminie (przełom 2014/2015) biorę jeszcze pod uwagę wzrost indeksu SP500 do poziomu 2100 - 2140 pkt, DJIA wzrost do 18500 pkt. czy DAX wzrost do 10200 - 10300 pkt. jednak zdecydowałem się już w tej chwili "wziąć shorty" na wymienione wyżej indeksy.

1.  Indeks SP500: 

Data transakcji: 19.12.2014 r.
poziom transakcji: 2070 pkt.
poziom Stop Loss: Spodziewam się minimum 20% spadku notowań indeksu w średnim lub długim terminie.  Biorąc pod uwagę stosunek zysku do ryzyka 4:1, mogę sobie pozwolić na 5% straty kapitału. A więc stop loss ustawiony na poziomie 2170 pkt.

2. Indeks DJIA:

Data transakcji: 19.12.2014 r.
poziom  transakcji: 17800 pkt.
poziom Stop Loss: Spodziewam się minimum  20% spadku notowań indeksu w średnim lub długim terminie. Biorąc pod uwagę stosunek zysku do ryzyka 4:1, mogę sobie pozwolić na 5% straty kapitału. A więc Stop Loss ustawiony na poziomie 18700 pkt.

Dawid Kluska


PS.

W przypadku wznowienia programu QE przez FED w Stanach Zjednoczonych pozycje zostaną od razu zamknięte.


      

środa, 17 grudnia 2014

SP500 - powtórka z 2007 roku?

Przeglądając ostatnio książkę "sprzedaż i krótka sprzedaż" Dr Alexandra Eldera zwróciłem uwagę na indeks SP500 z 2007 roku, który przypomina mi obecny okres.

Na wykresie tygodniowym porównamy indeks SP500 pomiędzy lipcem, a grudniem 2007 roku, w stosunku do okresu pomiędzy wrześniem, a grudniem 2014.

Opis wykresu:

W lipcu 2007 roku indeks SP500 osiągnął szczyt na poziomie 1552 pkt. po którym nastąpiła 11% korekta do poziomu 1370 pkt. Po tym następują wzrosty i jest ustanowiony nowy szczyt hossy w połowie października 2007 roku na poziomie 1577 pkt. Następnie widzimy małą korektę do poziomu 1405 pkt. i znów wzrosty, ale bez ustanowienia już nowego szczytu. Dalej już zaczynają się głębsze spadki..

Spojrzenie na obecne notowania:

Szczyt na indeksie SP500 został osiągnięty we wrześniu 2014 roku na poziomie 2020 pkt. po czym nastąpiła 10% korekta do 1820 pkt. Następnie widzimy wyrysowanie się nowych szczytów, sprzed tygodnia (grudzień 2014) na poziomie 2080 pkt. Obecnie widzimy już trwającą korektę.

Prognoza:

Jak widzimy podobieństwa są bardzo duże. Szczyt-korekta-nowy szczyt w 2007 roku trwał 3 miesiące. Tak samo jak szczyt-korekta-nowy szczyt w 2014 roku. Głębokość korekt była też identyczna bo około 10%. Porównując obecną korektę do 2007 roku powinna ona się zakończyć w okolicach 1870 - 1900 pkt. po której nastąpią wzrosty do około 2000 pkt. Ważniejszym jest jednak to, że jeśli historia się powtórzy to czeka nas w przyszłym roku krach na amerykańskiej giełdzie, a szczyty tej hossy są już za nami.


Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 


Dawid Kluska


wtorek, 16 grudnia 2014

Trzy krótkie newsy:

"Rocznie płacimy państwu ponad 18 tysięcy złotych":

"Ponad 18 tysięcy złotych na osobę - to rachunek, który budżet państwa wystawia każdemu z nas w ciągu roku. Dane opublikowało Forum Obywatelskiego Rozwoju.""Największą kategorią są emerytury i renty, na które łącznie wydajemy prawie 5700 złotych. To blisko jedna trzecia wszystkich wydatków."




                    Dług USA przekroczył 18 000 000 000 000 USD:

"Według najnowszych danych udostępnianych przez Departament Skarbu, amerykański dług publiczny wynosi już 18 005 549 328 561,45 dolarów. Słownie osiemnaście bilionów pięć miliardów pięćset czterdzieści dziewięć milionów trzysta dwadzieścia osiem tysięcy pięćset sześćdziesiąt jeden dolarów i 45 centów. Wzrost długu publicznego USA zdecydowanie przyspieszył po tym, jak na rynkach finansowych rozpoczął się kryzys, a do Białego Domu wprowadził się Barack Obama. Od 21 stycznia 2009 r., kiedy 44 prezydent objął urząd, amerykańskie zadłużenie wzrosło w ujęciu nominalnym 7,38 bln czyli aż o 69,5%. Dla porównania za czasów prezydentury George'a W. Busha na liczniku długu przybyło 4,89 bln, a za "panowania" wszystkich poprzednich 42 prezydentów uzbierało się jedynie 5,72 bln dolarów. Oczywiście na taki obraz sytuacji rzutuje nie tylko nadmierna skłonność do sięgania po dług, lecz także radykalny spadek siły nabywczej dolara."


Amerykański dług publiczny (w bilionach dolarów)

"Amerykański dług wynosi już 103% PKB, co stawia światowe supermocarstwo obok takich krajów jak Hiszpania czy Francja. Relacja ta byłby jeszcze wyższy gdyby nie zmiana sposobu liczenia wzrostu gospodarczego, która podbiła mianownik wskaźnika."

źródło: bankier.pl

komentarz:

Nigdy w historii świata nie udało się spłacić długu powyżej 100% PKB, za wyjątkiem dewaluacji waluty poprzez dodruk, co w przypadku USA wydaje się bardzo możliwym. 

http://www.usdebtclock.org/ - licznik amerykańskiego długu

"Mamy przełom w produkcji grafenu?"

"W przyszłym roku zaczniemy zarabiać na grafenie? Naukowcy wspólnie z inżynierami stworzyli urządzenie, które kosztem zaledwie 100 zł może produkować arkusze grafenu o wartości 300 tys. zł każdy.Elastyczne ekrany smartfonów i tabletów, które można zwinąć w rulonik, domowe komputery z procesorami kilkaset razy szybszymi od krzemowych, ekologiczne sieci energetyczne przewodzące energię bez strat, sztuczne ścięgna i kaski bardziej wytrzymałe od stali – rozwój tych technologii jest blokowany przez wysokie ceny materiału potrzebnego do ich wytwarzania, grafenu."

źródło: forbes.pl

"A czym jest grafen i jak wpłynie na Twoje życie?" - więcej informacji pod adresem: http://grafen.pl/



niedziela, 14 grudnia 2014

Dow Jones Industrial Average - cz.2

Przeglądając w weekend strony o tematyce giełdowej natknąłem się na ciekawy wykres indeksu   Dow Jones Industrial, którego zdecydowałem się tutaj wstawić i krótko opisać. Post ten będzie kontynuacją czy też uzupełnieniem poprzedniego: Dow Jones - mega trend od 1929 roku?




Opis:

Patrząc na wykres można zauważyć zieloną linię, która wyznacza trend wzrostowy od kilkudziesięciu czy nawet kilkuset lat dla indeksu DJIA. Jednak ważniejszym jest to, że ta zielona linia znajduje się w tzw. kanale trendu wzrostowego. To właśnie w tym kanale wzrostowym kurs DJIA spada od jego górnego ograniczenia (np. w latach 1837-1842) do dolnego, czy też rośnie od dolnego ograniczenia   (np. w latach 1921 - 1929) do górnego. Od 1800 roku kurs indeksu DJIA zawsze znajdował się w tym wzrostowym kanale trendowym, za wyjątkiem dwóch okresów.

a.) 1931-1951: Wielki kryzys lat trzydziestych spowodował spadek notowań indeksu DJIA o blisko                            90%, co spowodowało mocne przebicie dolnego ograniczenia kanału wzrostowego.
                         W późniejszym okresie lat trzydziestych jak i czterdziestych XX wieku indeks                                      próbował wrócił do wnętrza kanału wzrostowego jednak nieskutecznie, co świadczy                            trzykrotnie odbijanie się od dolnego ograniczenia kanału. Dopiero około 1951 roku,                             czyli dopiero po 20 latach kurs z powrotem wrócił do wnętrza kanału.

b.) 1996 - obecnie: Wielka hossa rozpoczęta w latach osiemdziesiątych XX wieku doprowadziła                                       około 1996 roku do mocnego przebicia górnego ograniczenia wspomnianego                                        kanału wzrostowego. Tak jak w latach trzydziestych i czterdziestych kurs                                              tylko dobijał do dolnego ograniczenia kanału, tak już na początku XXI wieku kurs                                w czasie kryzysu "subprime" dobił tylko do jego górnego ograniczenia.

Prognoza:

Tak jak w latach trzydziestych kurs był w strefie mocnego wyprzedania, tak teraz zgodnie z wykresem powyżej, kurs indeksu DJIA znajduje się w strefie mocnego wykupienia. Łącząc moją prognozę z wcześniejszego artykułu, mówiącą o spadku notowań indeksu w okolice 6000 pkt. z powyższym wykresem, można dojść do wniosku, że taki spadek doprowadzi do powrócenia notowań indeksu DJIA do wnętrza kanału. Ciekawostką jest również to, że jeśli prognozowany spadek zostałby osiągnięty w roku 2015 lub 2016 to "strefa wykupienia" rozpoczęta w roku 1996 trwałaby 20 lat czyli tyle samo  co "strefa wyprzedania" z lat 1931-1951.


Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 


Dawid Kluska


piątek, 12 grudnia 2014

Szklana kula banku Goldman Sachs


Dzisiejszy "Alternews" poświęcony będzie sprawdzalności prognoz banku inwestycyjnego Goldman Sachs na przykładzie cen złota. Na początek kilka słów na temat samego banku.

Założony w 1869 r. amerykański bank to światowa waga ciężka, prawdziwy gigant. Wielu mówi, że jest najpotężniejszą instytucją finansową świata. Nie chodzi tu jednak o to, że jest największym bankiem inwestycyjnym (pod tym względem zajmuje miejsce czwarte), ale o to, że jest zdecydowanie najbardziej "drapieżny". GS od dawna oskarżany był o działania sprzeczne z prawem.
Kultowy magazyn „Rolling Stone” określił tę instytucję finansową jako „wielką kałamarnicę-wampira, która oplotła twarz ludzkości i bezwzględnie wbija swą krwawą ssawkę we wszystko, co pachnie pieniędzmi". W skrócie można powiedzieć, że jeśli dany kraj umiera,  to Goldman Sachs zrobi wszystko by zarobić na pochówku (przykład Grecja). GS robił wiele przekrętów manipulując całymi sektorami gospodarek. Z drugiej strony na Wall Street, Goldman Sachs jest jedynym bankiem, który określa się krótko „Firma” jakby stanowił wzorzec dla reszty. Być może cała finansjera z Wall Street po prostu zazdrości wpływów jakie posiada GS. Trzy lata temu w BBC ukazał się ciekawy i szczery wywiad z maklerem, który wypowiadał się na temat banków inwestycyjnych z wyróżnieniem GS.
Poniżej zacytuję tylko część:
"Teraz nie jest czas na pobożne życzenia, że rząd wszystko naprawi.
Rządy nie rządzą światem, Goldman Sachs rządzi światem."



Trzeba przyznać, że GS jest specjalistą w lobbowaniu "swoich ludzi" na czołowe stanowiska urzędnicze państw, szczególnie w Ameryce i Europie. Oto przykłady:

1. Mario Monti -  Od 16 listopada 2011 do 28 kwietnia 2013 premier Włoch.
2. Mario Draghi - w latach 2006–2011 szef Banku Włoch, minister skarbu państwa w latach                                  1991 - 2001, prezes Ebc od 2011 r.
3.  Kazimierz Marcinkiewicz – premier Polski w latach 2005 – 2006.
4. Lukas Papadimos -  Prezes Banku Grecji w latach 1994-2002, premier Grecji od 11      listopada 2011 do 17 maja 2012 roku.
5. Karel Van Miert - w latach 1989–1999 członek Komisji Europejskiej.
6.  Robert Zoellick - od 22 lutego 2005 do 5 lipca 2006 był zastępcą sekretarza stanu USA, a od 1 lipca 2007 do 1 lipca 2012 prezes Banku Światowego.
7. Mark Carney - w latach 2008 - 2013 prezes Banku Centralnego Kanady, a od 1 lipca 2013 prezes Banku Anglii.
8. William C. Dudley - od stycznia 2009 prezes nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej.


Wracając do tematu złota. Poniżej wstawiam wykres cen złota w $ od 2010 roku, interwał tygodniowy:



Na wykresie umieściłem również daty ukazania się prognoz GS dotyczących cen złota (literki:A,B,C,D).

A - data publikacji: 15.11.2011 r.

Zdaniem Goldman Sachs ceny złota będą w ciągu najbliższych 12 miesięcy na średnim poziomie 1930$ za uncję. "Nie przestajemy rekomendować długich pozycji w złocie. Spodziewamy się, że ceny złota będą wciąż napędzane ewolucją amerykańskich realnych stóp procentowych, które zapowiadają się w roku 2012 na niskim poziomie realnym"


B - data publikacji: 10.05.2012 r.

"Amerykański bank inwestycyjny podtrzymał swoją prognozę dalszego wzrostu notowań złota w tym roku. W ciągu sześciu miesięcy jego kurs ma dojść do 1840 USD. Prognoza Goldman Sachs pojawiła się w momencie, kiedy cena złota spadła do najniższej wartości od czterech miesięcy."

źródło: http://www.pb.pl


C - data publikacji: 03.10.2012 r.

"Największe instytucje finansowe nakreślają „złoty” scenariusz dla żółtego kruszcu w przyszłym roku.
Jakich cen złota możemy spodziewać się w 2013? Goldman Sachs szacuje cenę uncji żółtego kruszcu na 1.940 dolarów."


D: data publikacji: 22.11.2013 r.

"Goldman Sachs przewiduje znaczny spadek ceny złota w 2014 r., po dotychczasowym 26 proc. spadku w tym roku. W przyszłym roku cena bulionu spadnie o 15 proc., poinformował bank w raporcie ostrzegając o ryzyku spadkowym na rynku surowców. 
Spadek sprowadzi złoto do 1057  USD za uncję, czyli poziomu z 2010 r. "
źródło: http://www.pb.pl

Podsumowanie:

Szczyt notowań złota osiągnęliśmy we wrześniu 2011 roku. Goldman Sachs prognozował średnią cenę złota na 1930 $ w 2012 roku. Średnią to znaczy, że maksymalna cena powinna być zdecydowanie ponad 2000$. Gdy w 2012 roku ceny złota weszły już w korektę, GS nadal preferował wzrosty. Najgorszą prognozą był rok 2013, gdzie według GS będzie to złoty rok dla żółtego kruszcu, a cena złota powinna znajdować się ponownie na poziomie 1940$.
Gdy w 2013 roku notowania osiągnęły dołek na poziomie 1180 $ (spadek od szczytu z 2011 r. o 40%) Goldman Sachs wydał prognozę, że w 2014 roku można spodziewać się drastycznych spadków cen złota. Jak widzimy żadnych drastycznych spadków nie było, a średnia cena wyniesie około 1250 $ w tym roku. Czy Goldman Sachs ma tak nietrafne swoje prognozy, czy jednak świadomie manipuluje i wprowadza w błąd? Odpowiedź pozostawiam czytelnikom.


Dawid Kluska




wtorek, 9 grudnia 2014

DJIA - mega trend od 1929?

Wśród miłośników giełdy istnieje powszechny pogląd, że do długoterminowego prognozowania nadaje się tylko analiza fundamentalna, natomiast analiza techniczna stosowana jest raczej do krótkoterminowych prognoz. Według mojej opinii AT może być również z powodzeniem wykorzystywana do długoterminowych prognoz.

Jedną z najczęściej stosowanych metod badania trendów giełdowych jest tzw. Teoria fal Elliotta, którą poniżej będę wykorzystywał.

Dla osób które, nie znają tej metody, polecam najpierw zapoznać się z tematem. W internecie bez problemu można ją znaleźć np. w tym miejscu: Wstęp do Teorii fal Elliotta

Wielka hossa na indeksie DJIA:


Aby dokładnie zrozumieć w jakim miejscu znaleźliśmy się na amerykańskim indeksie Dow Jones Industrial Average musimy cofnąć się, aż do wielkiego kryzysu z lat 30-tych XX wieku.
W latach 1929 -1932 nastąpiła silna przecena indeksów w USA, która wyniosła blisko 90%.
W 1932 roku rozpoczęła się wielka, bo aż 68 letnia hossa na indeksie DJIA, która trwała do 2000 roku. Hossa ta składała się z trzech fal wzrostowych ( nr. 1,3 i 5) oraz dwóch fal spadkowych (2 i 4), które dokładnie będą opisane pod wykresem. W tym miejscu chciałbym przedstawić ciekawostkę. Otóż przez cały okres lat 70-tych XX wieku indeks DJIA "utkwił w martwym punkcie" na poziomie 1000 pkt. próbując go bez skutku kilkukrotnie przebić. Analitycy okrzyknęli ten poziom "cmentarzem w niebie". Jednak w 1982 roku dwóch analityków: A.Frost i R. Prechter pokazali swoją bardzo interesującą i optymistyczną prognozę. Przewidywali oni, że po kilkunastu latach nieudanych prób, indeks DJIA w końcu przebije poziom 1000 pkt. Powiedzieli oni wtedy:
 "Ostatnie kilkanaście lat to korekcyjna fala czwarta. Do zakończenia trendu wzrostowego, który się rozpoczął w 1932 roku ewidentnie brakuje nam jeszcze jednej silnej fali wzrostowej - fali piątej".
oraz: "Czeka nas silny rynek byka, opór na wykresie DJIA na poziomie 1000 pkt. zostanie rozbity. Najlepsza strategia na najbliższe lata to "kup i trzymaj".
 Dwa lata później ich prognoza się sprawdziła, a indeks nigdy już nie powrócił poniżej 1000 pkt. 


Opis wykresu:

I. W latach 1929-1932 miał miejsce wielki kryzys który spowodował blisko 90% spadek indeksu.
II. Cały cykl hossy rozpoczął się w 1932 roku, a skończył w 2000 roku, a więc trwał 68 lat.                     Składał się on z trzech fal wzrostowych (1,3,5) i dwóch fal spadkowych (2 i 4).
III. Fala pierwsza trwała kilka lat. Po niej nastąpiła klasyczna korekta A-B-C z dnem w 1942 roku.
IV. Fala trzecia trwała 24 lata (1942-1966). W jej skład wchodziło 5 mniejszych fal (1,2,3,4,5).
V. Fala czwarta trwała 9 lat (1966-1974).  Jeśli w tym przypadku wykorzystamy zniesienie        Fibonacciego 38% (dość częste dla korekt) do czasu trwania fali 3 czyli 24 lat to: 24 lata x 0.38 = 9    lat.
VI. Fala piąta była najdłuższa bo trwała 26 lat (1974-2000).

Dwa scenariusze:

Jak już wiemy, szczyt w fali piątej został osiągnięty w 2000 roku. Jeśli skorzystamy ponownie z korekty 38% ( tak jak w fali czwartej) trwania całej hossy to wychodzi: 68 lat x 0.38 = 26 lat.
26 lat tyle powinna trwać korekta całej hossy rozpoczętej w 1932 r. i skończonej w 2000 r.

Patrząc na wykres od 2000 roku czyli od początku korekty i biorąc pod uwagę, że korekta powinna trwać około 26 lat widzę dwa scenariusze na najbliższe lata dla indeksu DJIA.

a.)   Złożona podwójna trójka, która wyglądałaby tak:

                                             Aby powiększyć kliknij:


b.) Trójkąt rozszerzający się:





Spojrzenie na DJIA od 2000 roku:


Opis wykresu:

Moim zdaniem korekta całej 68 letniej hossy, którą rozpoczeliśmy w 2000 roku przyjmuje kształt trójkąta rozszerzającego się, gdzie:
        A - dno bańki internetowej
  B - szczyt w 2007 roku
                   C - dno kryzysu subprime w USA
D - szczyt w 2014 r. ?
        E - przypuszczalny krach ?

Trzeba również zaznaczyć zmniejszający się wolumen obrotu na indeksie DJIA od 2009 roku.

Obecnie indeks DJIA przebił górną linie w trójkącie rozszerzającym się o 700 pkt. (około 3%). Jednak biorąc pod uwagę wielkość całego ruchu od 2009 roku, czyli 180 % wzrostu powinniśmy to przebicie traktować jako mocne wykupienie rynku.

Podsumowanie:

Jeśli analiza została poprawnie przeprowadzona, może się okazać, że poziom 18000 pkt. na indeksie DJIA jest szczytem, którego możemy w najbliższych kilku latach już nie zobaczyć. Patrząc na wykres można przyjąć, że czeka nas krach rzędu 65% czyli w okolice 6300 pkt. (na wykresie oznaczone literą E). Tak duży spadek indeksu, może spowodować tylko jakieś znaczące wydarzenie.
A co prognozowali A.Frost i R. Prechter w 1982 roku:
"W tym miejscu możemy się zastanowić co się stanie, gdy na wykresie od 1932 roku pojawi się duża piątka. Niestety należy spodziewać się największej bessy od kryzysu z lat 30-tych.".
oraz:
"Bessa takich rozmiarów może wywołać upadłości banków, bankructwa rządów oraz ostateczną destrukcję systemu papierowego  pieniądza." (cytat z książki: A.Frost,R.Prechter - Teoria fal Elliotta, wyd. WIG-Press 1995, str. 203).

Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 


Dawid Kluska







piątek, 5 grudnia 2014

Zapomniane cykle Kondratiewa




 Nikołaj Kondratiew:

Badania nad cyklami koniunkturalnymi  zaczęły się zaledwie 200 lat temu. Jednym z najbardziej znanych ekonomistów, który się nimi zajmował był Nikołaj Kondratiew. Urodził się w roku 1892, studiował prawo na uniwersytecie w Sankt Petersburgu, uczestnik rosyjskiej Rewolucji Lutowej z 1917 roku. Za swoje poglądy i wypowiedzi popierające gospodarkę rynkową (tzw. Nową Politykę Ekonomiczną)  trafił w 1930 roku do łagru. W 1938 roku skazany na śmierć.

Cykle Kondratiewa:

Wiele zjawisk w przyrodzie przebiega w sposób cykliczny. W rytmie pór roku żyją rośliny i zwierzęta, cyklicznie zmieniają się prądy morskie i zjawiska klimatyczne. Znając różne cykle przyrody, możemy próbować przewidzieć, co czeka nas w najbliższej przyszłości. Czy podobne zjawiska zachodzą w gospodarce? Nad tym właśnie zastanawiał się Nikołaj Kondratiew, który opublikował w 1928 roku, pracę zatytułowaną "Wielkie cykle koniunktury gospodarczej", gdzie przeanalizował okresy rozwoju jak i zapaści największych potęg gospodarczych (Niemiec, Anglii, Francji, USA) na przestrzeni 150 lat. Teoria cyklów Kondratiewa jest bardzo interesująca, jak i niezwykle kontrowersyjna, ponieważ ma swoich zwolenników (Joseph Schumpeter) jak i przeciwników (Murray Rothbard) nawet wśród przedstawicieli austriackiej szkoły ekonomii.
Kondratiew wykazał, że w procesach gospodarczych występują regularności, które przybierają formę cyklu trwającego 50 lat. Z czego każdy taki cykl posiadał "cztery pory roku" czyli wiosna           (odradzanie się gospodarki), lato (gwałtowny wzrost gospodarki) oraz jesień (spowolnienie gospodarcze) i zima (depresja gospodarcza).


                               źródło: northcoastinvestmentresearch.com


Badania Kondratiewa wyodrębniły trzy cykle o podobnej długości:


I cykl:   1790 r. – 1840 r.      Wtedy powstały takie innowacje jak: maszyna parowa, tekstylia,                                                                                                       mechaniczne krosna 

II cykl:  1840 r. - 1890 r.        Kolej, stal

III cykl: 1890 r. - 1940 r.       Elektryczność, chemia, przemysł ciężki


Następne cykle które możemy wskazać to:


IV cykl: 1940 r. - 1990 r.        Petrochemia, motoryzacja, urządzenia domowe

V cykl:  1990 r. -  obecnie.     Komputery, internet, telekomunikacja


Jak wygląda rozpowszechnianie się nowej technologii:

"W fazie rozwojowej produkt zajmuje tylko niszę, jego sukces i upowszechnienie się w żadnym wypadku nie są pewne. Rozpowszechnienie następuje powoli, ponieważ jest on jeszcze niedojrzały i drogi. Tylko szczególnie innowacyjnie nastawieni ludzie i przedsiębiorstwa to wypróbują - tak jak auto około 1900 roku i komputer około 1977. Faza wzrostu rozpoczyna się przy 10 procentach penetracji rynku, gdy produkt w zasadzie się sprawdził i osiągnął pewien stopień akceptacji rynku     (w przypadku internetu było to około 1995 roku). Teraz obroty gwałtownie wzrastają i pojawiają się nowi konkurenci, chcący zabezpieczyć sobie część rynku. Są to czasy "poszukiwaczy złota".
Mniej więcej pośrodku fazy wzrostu rozpoczyna się proces selekcji, bo pomimo wciąż jeszcze szybko rosnącego rynku zbytu wiele przedsiębiorstw rzuciło się na nową szansę. Mali dostawcy znikają z rynku, przeżywają tylko silni producenci i obsługują rosnącą rzeszę klientów. Pod koniec tej fazy odbywa się jeszcze jeden proces selekcji. Teraz przebija się niewielka liczba wielkich przedsiębiorstw, które będą określały strukturę i los branży przez wiele dziesięcioleci. W przypadku automobilu było tak w 1928 roku. Rok później nastąpił wielki krach. Od 90 procent opanowania rynku krzywa wzrostu spłaszcza się. Mało znana nowość staje się ostatecznie produktem masowym codziennego użytku." (cytat zaciągnięty z książki "Kiedy nadchodzi kryzys" - prof. Max Otte: str. 187-188 wydanie 2009 r.)

Podsumowanie:


Istnienie cykli koniunkturalnych w gospodarce jest czymś oczywistym. Jednakże należałoby rozważyć czy założenia Kondratiewa są prawdziwe. Wątpliwości budzi m.in. fakt wystąpienia dopiero 4 pełnych cykli. Jest to zbyt mała liczba powtarzalności, by przeprowadzać dokładne analizy. Aby lepiej zrozumieć niniejszy artykuł, przyjmijmy jednak, że są one rzeczywiste.
W mojej opinii, ostatnie dwa cykle Kondratiewa (4 i 5) uległy skróceniu i trwają około 40 lat.      
Jest to spowodowane, występującym obecnie szybszym postępem technicznym.W takim wypadku cykl piąty, zaczął się na przełomie lat 70/80 wraz z upowszechnieniem się komputerów osobistych. Trzeba zaznaczyć, że dopiero z pojawieniem się internetu, komputer stał się produktem masowym.
Obecnie blisko 80% populacji krajów rozwiniętych i około 33% krajów rozwijających się ma dostęp do internetu, co czyni blisko trzy miliardy osób. Do końca tego roku ma być również 7 miliardów aktywnych telefonów komórkowych.
Obecnie zbliżamy się do końcowej fazy piątego cyklu Kondratiewa, który właśnie opiera się na nowych technologiach. Od 2000 roku jesteśmy w fazie spadkowej tego cyklu. Mieliśmy już bankructwo Lehman Brothers, AIG, General Motors, Islandii, Grecji czy Argentyny.
Dno piątego cyklu powinno pojawić się około 2020 roku. Do tego czasu, najprawdopodobniej czeka nas jeszcze jeden krach, być może jeszcze większy niż w latach 2007 - 2008. Spodziewałbym się również napięć społecznych i politycznych. Wzmacniać się będą tendencje dezintegracyjne w Unii Europejskiej, co już ma miejsce np. we Francji, gdzie wysokie poparcie ma eurosceptyczny Front Narodowy. Nasilą się wojny walutowe. 
Jaki będzie kolejny, już szósty cykl? Z pewną dozą przypuszczenia, nowym czynnikiem wzrostu     (po 2020 roku) będą nanotechnologie, rekombinacje genetyczne, internet rzeczy czy era robotów.




Jednak wyjaśnienie teorii cykli koniunkturalnych może być o wiele prostsze. Posłużę się tutaj wypowiedzią M. Rothbarda z 1984 roku.

"Inflacja i boom inflacyjny są spowodowane przez ekspansję kredytu bankowego, generowaną przez rządy. W rzeczywistości, rządowy system banków centralnych jest dostarczycielem kluczowego efektu, wywołującego wszystkie cykle koniunkturalne, przyczyny egzogenicznej dla gospodarki rynkowej. Ciągła interwencja rządowa wprawia w ruch cykle koniunkturalne, tworząc boomy inflacyjne. Ponieważ ożywienia te zniekształcają rynkowe sygnały w stopach procentowych i relatywnych cenach, to tym samym wywołują poważne zaburzenia produkcji i cen, które z kolei, muszą być skorygowane recesjami i depresjami. W skrócie, każda interwencja rządowa kaleczy gospodarkę rynkową, a recesja lub depresja to bolesne, ale konieczne dostosowanie się, przez które rynek ponownie się utwierdza i likwiduje nieprawidłowości wywołane przez rządowy boom inflacyjny. Po każdej depresji, rząd ponownie wytwarza inflację, gdyż tendencja do zwiększania podaży pieniądza jest dla niego naturalna. Dlaczego? Po prostu, jeśli komukolwiek przyzna się monopol na drukowanie pieniędzy ( np. Fedowi czy Narodowemu Bankowi Anglii), to będzie on wykorzystywał swój monopol i drukował je - by sfinansować deficyty lub subsydiować faworyzowane grupy interesu. Władza zawsze pragnie, by jej użyto, a władza kreowania pieniędzy wprost z powietrza nie jest żadnym wyjątkiem od tej reguły. I tak widzimy - a jest to ważkie spostrzeżenie austriackiej teorii cykli koniunkturalnych - że mikro i makro ekonomia są ze sobą mimo wszystko w harmonii. Wolny rynek rzeczywiście wykazuje tendencję do harmonijnego regulowania się, bez boomów i depresji, bez doświadczenia skupisk strat gospodarczych. To rządowa interwencja w rynek tworzy cykl koniunkturalny i niestety sprawia, że niezbędne stają się korekcyjne recesje." (Murray Rothbard: "Cykl Kondratiewa - fakt czy oszustwo?"  - tłumaczenie: Juliusz Jabłecki)

Jeśli przełożymy tą wypowiedź na dzisiejsze czasy to można łatwo zauważyć, że hasłem kluczowym banków centralnych jest "drukowanie trwa, proszę nie usuwać papieru". Od 2008 roku trwa na niespotykaną skalę, wielka akcja dodruku pieniądza. Drukuje już amerykański FED, Narodowy Bank Anglii, Europejski Bank Centralny, Ludowy Bank Chin, Bank Japonii czy Szwajcarski Bank Narodowy. Łączna kwota pieniędzy "z powietrza" sięga wielu bilionów dolarów. Efektem tych działań jest bańka na akcjach, obligacjach czy nieruchomościach. Po 7 latach łatwo zauważalny jest boom na tych aktywach. Czy recesja jest tuż za rogiem? O tym przekonamy się już niedługo.




Dawid Kluska



wtorek, 2 grudnia 2014

Czy Chinom grozi kryzys?

Może nam się wydawać, że chińska gospodarka jest niepokonana. Ostatni kryzys amerykański (2008) czy europejski (2011) pozostawił ją prawie w nienaruszonym stanie .
W 2011 ogłoszono w mediach, że Chiny przegoniły Japonię i stały się drugą gospodarką świata. Wielu analityków prognozuje, że Chinom potrzeba około 10 lat, by dogonić Stany Zjednoczone. Średni wzrost PKB od 1979 roku wynosił około 8.5% rocznie, co jest czymś wyjątkowym. Dlatego trudno nam sobie wyobrazić, że dzieje się coś złego z chińską gospodarką. Jednak patrząc na rynek nieruchomości, wykazuje on duże podobieństwo do pęknięcia bańki na nieruchomościach w USA z roku 2007-2008, a występująca skala złych kredytów jest prawdopodobnie nawet większa. Drugim istotnym zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego w Chinach są  długi samorządów. Różnica między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami jest taka, że w USA to Wall Street wpływa na polityków, natomiast w Chinach banki należą do partii , która to znów kontroluje przedsiębiorstwa państwowe. Również statystyki pokazują, że tylko 4 % udzielonych przez banki kredytów trafia do sektora prywatnego. Pytaniem nie jest już "czy" dojdzie do załamania na rynku nieruchomości tylko "kiedy" i "do jak silnego"? Jak politycy sobie z tym poradzą, o tym się przekonamy już niedługo.



Ceny nieruchomości już spadają:

Dane za pierwsze miesiące 2014 roku pokazują, że ceny nieruchomości w coraz większej ilości miast chińskich zaczynają spadać, a w niektórych mniejszych miastach spadki sięgają nawet 20% r/r. Zaostrzanie polityki kredytowej przez część banków, spowodowało zmniejszenie popytu na mieszkania. Również wielu deweloperów decyduje się wstrzymać sprzedaż mieszkań po coraz niższych cenach, co znów prowadzi do niskiego poziomu obrotów. Tymczasem obawy o hamowanie rynku nieruchomości potwierdzają dane na temat sprzedaży ziemi w Chinach, które wykazały, że między styczniem, a wrześniem 2014 roku sprzedaż ziemi w Państwie Środka spadła o 22% r/r. Głównym źródłem popytu na ziemię są deweloperzy, którzy zmniejszając swoje inwestycje budowlane przyczyniają się do spadku cen surowców (głównie miedzi). Ostatnie dane przedstawione przez władze w Pekinie wykazują, iż w październiku ceny nieruchomości spadły w 69 z 70 badanych miast. Spadek cen w dwóch największych miastach: Pekinie i Szanghaju wynosi już prawie 2 % w ujęciu rocznym.


http://xpuls.pl/wp-content/uploads/2014/11/2014-11-18_094858.png

          

Miasta widmo:

Problem na runku nieruchomości nie leży tylko w wielkich miastach. Mało kto wie, że w Chinach szczególnie na wschodzie jest kilkadziesiąt miast, wielkością zbliżone do Warszawy czy Krakowa, a w których mieszka 100 - 200 tyś. ludzi. Warto również zaznaczyć, że miasta te nie wyludniają się, tylko mało kto się do nich wprowadza. Mają one nowoczesne dworce, lotniska, szkoły, kina, teatry, biurowce czy po prostu zwykłe bloki mieszkalne. Problem tkwi w tym, że spora część z nich stoi pusta. Co się stanie z tymi budynkami?  Zostaną sprzedane czy po pewnym czasie rozebrane, tego nie wiem. Jeśli sprzedane, to na pewno po znacznie niższych cenach. Ceny najtańszych obecnie wahają się między 80.000 - 110.000 $. Nie można się dziwić, że nawet chińska klasa średnia ma problemy z zakupem takiego mieszkania.


                                                     http://www.bloomberg.com/image/i3TsCAv59Mak.jpg

Samorządy:

Jak wiemy Chiny podzielone są na prowincje, gdzie jedna może być wielkości średniego państwa europejskiego. Komunistyczna Partia Chin mianuje i nadzoruje urzędników zarządzających tymi prowincjami. Aby zdobyć przychylność partii, nawiązuje się między nimi rywalizacja. Głównym wymaganiem KPCh jest uzyskanie szybkiego wzrostu gospodarczego danej prowincji. Idąc dalej - samorządy jako takie nie mogą samodzielnie emitować papierów dłużnych co wymusza na władzach lokalnych (oczywiście jeśli chcą pozostać u władzy) zaciąganie kredytów na nietrafione inwestycje jak np. w podanych wyżej miastach widmo. Samorządy są również właścicielami ziemi, którą głównie nabywają deweloperzy. Mniejszy popyt na ziemię przez deweloperów odbija się znów na kondycję finansową i tak już bardzo zadłużonych samorządów.
Szacuje się, że około 25% kredytów jest zagrożonych, a odsetek ten może jednak znacząco wzrosnąć.To stawia Chiny być może przed jeszcze większym problemem niż w 2007 roku Stany Zjednoczone.

Podsumowanie:

W ciągu dekady, ceny nieruchomości w Chinach wzrosły ponad trzykrotnie. Około 30% nowych mieszkań czy domów to pustostany. Budowa nieruchomości w Chinach odpowiada za 15% PKB gdzie porównując do Stanów Zjednoczonych w przededniu kryzysu było to 6-7 % PKB. Z całym sektorem nieruchomości pośrednio powiązane jest 25% PKB Państwa Środka. Szacuje się, że łączna wartość udzielonych przez banki kredytów sięga około 
8-10 bilionów $, co w razie problemów chińskich banków (zbyt wielkich by upaść), może postawić władze KPCh przed ciężkim zadaniem dokapitalizowania ich. Osiągnięcie planowanego 7.5% PKB w 2014 roku może być optymistycznym założeniem nawet dla tych którzy wierzą w oficjalne statystyki...
Być może Chiny są w podobnej sytuacji co Rosja w 1997 roku.
Sytuacja nie wygląda optymistycznie, kryzys w Chinach jest nieunikniony.
KPCh powinna oddać chociaż część władzy na rzecz wolnego rynku.Państwo Środka ma zaburzoną równowagę pomiędzy inwestycjami i konsumpcją. Gdyby władze ograniczyły inwestycje i zwróciły się w stronę konsumpcji, sytuacja gospodarcza mogłaby się unormować.

Dawid Kluska










sobota, 29 listopada 2014

2015 rokiem krachu giełdowego?

      Dzisiejszy komentarz jest w całości poświęcony długoterminowej prognozie rynku niemieckiego i amerykańskiego. Jak wiadomo z trendem się nie walczy, jednak obecnie rynki te są mocno wykupione i należy je dość szczegółowo poddać analizie.

Zacznę od analizy technicznej  kontraktu terminowego na niemiecki indeks DAX (interwał tygodniowy). 


                                                                                        Kliknij na wykres aby powiększyć



Ostatnia korekta, która wyniosła niemal 17% od szczytu hossy na poziomie 10050 pkt. była książkowym przykładem korekty A-B-C. Na przełomie lipca i sierpnia została przełamana linia trendu wzrostowego, do której teraz wracamy. Będzie ona stanowić silny opór w najbliższym czasie.
Trzeba również wziąć pod uwagę filtr cenowy (113%) całego ruchu korekcyjnego, który znajduje się na poziomie 10272 pkt.





                                                                                    Kliknij na wykres aby powiększyć


W przypadku kontraktu terminowego na amerykański indeks SP500 sytuacja wygląda następująco:
Ostatnia październikowa korekta, przełamała dolne ograniczenie kanału wzrostowego, co było niepokojącym sygnałem. Jednak obecnie wróciliśmy do wnętrza kanału i zmierzamy do jego górnego ograniczenia, które znajduje się na poziomie 2100 pkt.

Chciałbym zwrócić uwagę na sytuację, która wystąpiła w 2007 roku na indeksie SP500, która może przypominać obecną. Indeks ten osiągnął szczyt w lipcu 2007 roku na poziomie 1550 pkt. po którym nastąpiła 11 % korekta. Następnie dalsze wzrosty, pobiły lipcowy szczyt o około 2% ustanawiając rekord hossy na poziomie 1576 pkt. w październiku 2007 roku. Obecnie możemy mieć do czynienia z podobną sytuacją. Po tegorocznym szczycie  z poziomu 2020 pkt. ustanowionym we wrześniu  nastąpiła 10% korekta, a w minionym tygodniu pobiliśmy nowe szczyty. Czy koniec grudnia będzie zatem szczytem obecnej hossy? O tym się  przekonamy za kilka miesięcy.

Fundamentalne argumenty świadczące o bańce na Wall Street:


1. Margin Debt, czyli długi wykorzystywane do zajmowania długich pozycji na akcjach (również z użyciem dźwigni finansowej) są w USA na rekordowym poziomie.


źródło: www.nyxdata.com


Warto zwrócić uwagę, że przy poprzednich hossach wskaźnik osiągał szczyt jako pierwszy. Tym razem rekordową wartość mieliśmy w drugiej połowie 2014 roku. Od tamtej pory wskaźnik Margin Debt spada, a kurs indeksu SP500 nadal rośnie. Fundamentalnie mamy ostrzeżenie, że hossa na indeksie ma się ku końcowi.




źródło: xpuls.pl


2. Prognozy proponowane przez największe banki inwestycyjne, przewidują wzrost indeksu SP500 nawet do poziomu 3000 pkt. Jest to analogiczne do 2011 roku, gdy owe banki wyceniały złoto nawet po 4000 $ za uncje, a jego obecna cena jest nam wszystkim dobrze znana.

3. Bardzo niska aktywność inwestorów, sprzedających akcje na krótko w ostatnich miesiącach.

4. Prognozowane podwyżki stóp procentowych w USA i UK w przyszłym roku.

5. Tzw. "hossa na glinianych nogach", z którą mamy do czynienia od kilku lat. Wzrosty w latach 2002-2007, były wspomagane przez coraz większy wolumen obrotu co świadczy o zdrowym trendzie. W obecnej hossie jest odwrotnie, ponieważ od 2011 roku można zauważyć malejący wolumen.

6. "FED drukuje $ = mamy hosse". Amerykańska Rezerwa Federalna w ostatnich latach  wdrożyła program QE,  który oficjalnie polegał na zmniejszaniu bezrobocia poprzez zwiększanie płynności w systemie międzybankowym na kwotę nawet kilkudziesięciu mld $ miesięcznie. Jednak w mojej ocenie, pieniądze te trafiały właśnie na giełdy, co wywołało potężną hossę. Na październikowym posiedzeniu, FED zdecydował o zakończeniu programu QE nr 3. Czy i tym razem sprawdzi się powiedzenie, że "bez dodruku $ nie ma hossy"?

Podsumowanie:


Z powyższych czynników wnioskuję, że hossa na indeksach amerykańskich jak i niemieckich ma się ku końcowi. Wielu czytelników na pewno nie zgodzi się ze mną, ponieważ łatwiej dopuszczamy do siebie optymistyczne scenariusze - taka jest niestety mentalność ludzka.
W najbliższym czasie, napiszę również co można zrobić aby zabezpieczyć się przed nadciągającym kryzysem. Zachęcam Państwa do indywidualnego przeanalizowania swoich inwestycji.


Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami DK i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). 
Na chwilę obecną nie posiadam także kontraktów terminowych na wymienione indeksy.

Dawid Kluska