niedziela, 6 września 2015

Jaka będzie jesień na globalnych rynkach akcji?

Wakacje dobiegły końca i powoli zbliżamy się ku kalendarzowej jesieni. Zastanawiające jest czy będzie ona spokojna czy też odczujemy niezwykłą zmienność na globalnych rynkach akcji.
Pytanie które zadałem pod koniec poprzedniego postu na blogu zostało już wyjaśnione.

"Czy wygra preferowana przez większość analityków opcja nr. 1, a więc wzrost indeksu DAX w ramach fali nr. 5 na nowe szczyty, czy też alternatywna opcja nr. 2 pokazująca, że to jeszcze nie koniec wakacyjnej korekty? Na odpowiedź przyjdzie nam poczekać najprawdopodobniej do przełomu sierpnia/września."


Po raz kolejny okazało się, że alternatywne i niezależne myślenie może przynieść więcej korzyści niż bezmyślne kopiowanie pomysłów większości analityków. Ostrzegałem czytelników bloga, że pozytywne zakończenie tzw. "sprawy greckiej" wcale nie musi oznaczać końca wakacyjnej korekty. 
To już jednak przeszłość. Zastanówmy się zatem co nas może czekać na jesieni 2015 roku.

Analiza S&P500: interwał W1:


kliknij na wykres aby powiększyć

Jak widać na wykresie - zanim nastąpiła korekta mieliśmy do czynienia z prawie półroczną konsolidacją między poziomem 2035 pkt. a 2135 pkt. Co ciekawe, to wyczekiwanie na większy ruch indeksu wyglądało identycznie jak w 2011 roku. (na wykresie zaznaczone zielonymi prostokątami).
To właśnie w 2011 roku korekta na indeksie SP500  wyniosła blisko 25%. Gdyby sytuacja ta miała się powtórzyć w tym roku oznaczałoby to spadek indeksu do poziomu 1600 pkt. a więc bardzo możliwe, że testowalibyśmy szczyty hossy z roku 2007.  Jednak ten scenariusz wydaje mi się mało prawdopodobny.  Obecnie bardziej prawdopodobny wydaje mi się powrót (jeszcze we wrześniu) do spadków i ponownie przetestowanie wsparcia na poziomie 1815 pkt. W bardziej pesymistycznym wariancie widziałbym dołek fali nr. 4 na poziomie 1720 pkt. gdzie przebiega długoterminowa linia trendu. (zaznaczona na wykresie kolorem zielonym). Chciałbym również dodać, że fala nr. 4 znosi najczęściej 38,2% fali nr. 3, a poziom ten również wypada w okolicy 1720 pkt.
Po zakończeniu fali nr. 4 powinna nas czekać jeszcze wzrostowa fala nr. 5  a to oznacza w optymistycznym założeniu jeszcze dwa lata hossy.

Analiza DAX: interwał W1:


kliknij na wykres aby powiększyć


Indeks DAX po przetestowaniu dolnego ograniczenia długoterminowego kanału wzrostowego odbił się z poziomu 9400 pkt. i obecnie powinien zmierzać w kierunku jego górnego ograniczenia, a więc na nowe szczyty hossy. Tak to wygląda w teorii. Jednak gdyby się okazało, że indeks niemiecki wykaże w najbliższych dniach wyjątkową słabość bardziej prawdopodobny scenariusz to ponowne testowanie dolnego ograniczenia kanału wzrostowego, czyli obecnie poziomu 9500 pkt.
W bardziej pesymistycznym scenariuszu, a więc po wybiciu się w dół z kanału wzrostowego spadki na indeksie DAX mogłyby w krótkim czasie dotrzeć nawet do wsparcia na poziomie 8400 pkt.
Analogicznie jak na indeksie S&P500 - po zakończeniu spadkowej fali nr. 4 powinna nas czekać wzrostowa fala nr. 5.

Analiza WIG20: interwał W1:


kliknij na wykres aby powiększyć


W połowie lipca 2015 roku indeks WIG20 wyłamał się dołem z formacji trójkąta. Dość często w obrębie trójkąta występuje dokładnie sześć punktów zwrotnych przed wybiciem. I w tym przypadku tak właśnie było. Wielkość spadku indeksu po wybiciu z trójkąta powinna być co najmniej równa wysokości formacji mierzonej w drugim punkcie zwrotnym (patrz linia różowa na rysunku).
A więc dno obecnych spadków powinno wypaść na poziomie 1620 pkt. Co ciekawe wielkość tych spadków (liczona od tegorocznych szczytów) byłaby identyczna jak ta z roku 2011.

Tak duży spadek polskiego indeksu (z obecnego poziomu to -25%) oznaczałby najprawdopodobniej prognozowany kryzys na rynkach wschodzących (Chiny, Rosja, Turcja, Brazylia, Polska itd.)
Umacniający się dolar oraz spodziewana podwyżka stóp procentowych w USA potwierdzałaby tą teorię. Więcej na ten temat pisałem w styczniu b.r.

"Patrząc na ostatnie kilkadziesiąt lat można dojść do wniosku, że byczy rynek dolara powoduje kryzys w gospodarkach rozwijających się jak i na rynku surowców. Tym razem, może być podobnie czego początkiem mogą być obecne spadki cen ropy i miedzi. Sytuacja taka miała miejsce w latach 80-tych w Ameryce Południowej (kryzys zadłużeniowy zapoczątkowany w Meksyku w 1982 roku), jak i pod koniec lat 90-tych, gdy nastąpił kryzys na rynkach azjatyckich oraz w Rosji. Proszę jeszcze raz spojrzeć na wykres powyżej jak faktycznie kryzysy "zgrały" się z umacniającym się dolarem.Jak mówił doradca finansowy dr Markus Stahl: "Częścią amerykańskiej strategii jest wpychanie od czasu do czasu w kryzys jakiejś strefy walutowej. W 1982 i 1994 ofiarą padł Meksyk, w 1997 - Azja Południowo - Wschodnia, a w 1998 - Rosja, a ostatnio - strefa euro."
Obecna sytuacja w Rosji, głośno już przedstawiona w mediach mainstreamowych oraz zbliżający się kryzys w Chinach, którego opisałem w tym poście: Czy Chinom grozi kryzys? może być również powiązana z umacniającym się dolarem."