piątek, 13 lutego 2015

System edukacji

Przypuszczam, że każdy z Państwa zdaje sobie sprawę, że system edukacji, nie jest skonstruowany tak, jak być powinien. Jednak czy każdy dokładnie dostrzega jego wadliwość?
Nigdy nie byłem szkolnym prymusem, a szczególnym problemem było dla mnie uczenie się na pamięć. Problem był tym większy, im mniejsze było praktyczne wykorzystanie przekazywanej mi wiedzy. Zasada "3Z" (zakuć, zdać, zapomnieć) raczej nie była przeze mnie stosowana, ponieważ trudno mi było wkuwać definicje, które po prostu były nudne i nieprzydatne.
Duża część poniższego wpisu będzie się opierać na cytatach z książek czy artykułów, które osobiście cenię. W ten sposób spróbuję Państwu przedstawić pogląd dotyczący systemu edukacji w Polsce i nie tylko.


           "Szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje" - Albert Camus

Pruski system edukacji:

To właśnie Prusy były pierwszym państwem, które w XVIII wieku wprowadziło powszechny system przymusowej edukacji, funkcjonujący aż do dnia dzisiejszego. "Król Fryderyk Wilhelm I zapoczątkował pruski system przymusowego szkolnictwa, będący pierwszym takim ogólnokrajowym programem w Europie. W 1717 roku nakazał, aby wszystkie dzieci obowiązkowo uczęszczały do szkół państwowych”1. W 1810 roku za panowania Fryderyka Wilhelma III "ministerstwo wprowadziło obowiązkowe państwowe egzaminy i certyfikaty dla wszystkich nauczycieli. W 1812 roku przywrócono szkolny egzamin końcowy jako warunek ukończenia przez dziecko szkoły państwowej, a także utworzono złożony system urzędniczy, mający nadzorować szkoły w całym kraju"2 To właśnie kształcenie według odgórnie ustalonych planów oraz centralne zarządzanie szkolnictwem przez sztab urzędników pozwoliło na sprawowanie kontroli nad dorastającymi uczniami szkół państwowych. Celem ówczesnych władców było podporządkowanie sobie jak największej części społeczeństwa. Jak oświadczył już w 1848 roku Josiah Quincy (burmistrz Bostonu i rektor Harvardu): "każde dziecko powinno zostać nauczone posłuszeństwa wobec władzy."
George Emerson stwierdził w 1873 roku, że "jest bardzo ważne, aby przyzwyczajać ludzi do posłuszeństwa wobec władzy od najmłodszych lat". John Taylor Gatto - nauczyciel z 30 letnim stażem, który trzykrotnie został wybrany nauczycielem miasta Nowy Jork, po rezygnacji z tego zawodu stwierdził: " Celem systemu szkolnego nie jest uczenie dzieci tego, aby samodzielnie myślały. Nie został on stworzony po to, aby wspierać współczesny pogląd, że wszyscy mogą być równi. W rzeczywistości nasz system edukacji opiera się na pruskim modelu, który miał zupełnie odwrotny cel - miał nauczyć dzieci, aby były posłuszne i robiły, co im się każe. Ulegli i posłuszni uczniowie stają się pracownikami zadowolonymi z tego, że mogą pracować dla bogatych lub zostać żołnierzami, którzy poświęcają życie dla dobra elit".


Główne problemy systemu edukacji:

Faktem jest, że większość dzieci cieszy się z możliwości uczęszczania do szkoły. Wtedy właśnie mają największą motywację do nauki. Jednak dość szybko ulega to odwróceniu. Dokładnie tak samo było w moim przypadku. Potwierdzają to również badania z 2008 roku, gdzie wśród rzeczy których najbardziej nie lubią nastolatki to szkoła, zaraz po wizycie u dentysty.W tym momencie przypomina mi się wypowiedź prof. Krzysztofa Rybińskiego, który opowiadał o różnicy w podejściu do nauki między kilkuletnimi dziećmi, a studentami wyższych uczelni. Otóż prowadził on wykład z finansów dla dzieci w wieku 9-11 lat. Po zadanym pytaniu do uczniów "cała sala" podnosiła ręce i wszyscy byli chętni udzielić odpowiedzi. Niektórzy z nich byli nawet skłonni podważać opinię profesora. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej gdy profesor prowadził wykłady dla studentów wyższych uczelni. Po zadanym pytaniu, rzadkością jest by student zgłaszał się do odpowiedzi. Raczej wszyscy mają głowy spuszczone w dół z nadzieją, że profesor ich nie zapyta. Wulkan energii z dzieciństwa po prostu po 10 latach nauki w obecnym systemie zanika. Trzeba sobie powiedzieć jasno - szkoła oducza dzieci analitycznego, krytycznego i logicznego myślenia. "Widać to zwłaszcza w podporządkowaniu egzaminów końcowych w formie testu, który będąc nastawionym na odtwarzanie przyjętego odgórnie klucza odpowiedzi, całkowicie eliminuje samodzielność i krytyczność twórczego myślenia"3 Wykłady zazwyczaj prowadzone są sucho i bez przekonania. Często wygląda to tak, że nauczyciel każe przepisywać książkę do zeszytu. Wypełnianie standardowych ćwiczeń czy wkuwanie definicji nie jest dobrą metodą nauczania. Nie zaprzeczam tutaj temu, że nauczyciele mają małą wiedzę. Na pewno są to bardzo wykształceni ludzie, jednak mało który z nich potrafi tą wiedzę w interesujący sposób przekazać. A faktem jest, że czas jaki dzieci przebywają w szkole sprawia, że nauczyciele zaraz po rodzicach są potencjalnie najważniejszym wzorcem dla tych młodych ludzi. Innym problemem jest to, że młodzież nie ma możliwości zbadania jakiegoś procesu czy wysunięcia osobistych interpretacji by dojść do  własnych wniosków. Często mają po prostu trafić w klucz odpowiedzi. "Indywidualizm jest tłamszony uczeniem dostosowywania się do grupy. Cały nacisk kładzie się na grupę, a grupa głosuje, działa poprzez zastosowanie reguły większości itd. W rezultacie dzieci są uczone, by doszukiwać się prawdy raczej w opinii większości, niż we własnym, niezależnym rozumowaniu lub w opiniach specjalistów najlepszych w danej dziedzinie"4 Obecny system kształci po prostu ludzi, nie mających własnego zdania i podążających za tłumem (podobne zachowania do tych, występują wśród inwestorów giełdowych). Kolejnym problemem jest tempo pracy wybrane przez nauczyciela, który tak na prawdę szkodzi wszystkim uczniom. Słabsi nie są w stanie nadążyć, a sprytniejsi, może tylko dlatego, że bardziej się interesują danym przedmiotem marnują większość swojego czasu, jak również potencjału. "Uczniom nie trzeba wpychać wiedzy do głów, trzeba im jedynie stworzyć odpowiednie warunki, a sami będą chcieli poznawać świat, bo to leży w ludzkiej naturze. Jednak formuła obowiązujących dziś egzaminów pokazuje, że sukces w szkole osiągają uczniowie trzymający się schematów i odpowiadający na pytania w najbardziej typowy i banalny sposób. Po latach egzaminacyjnej tresury oczekuje się, że wkraczający w życie zawodowe młodzi ludzie będą twórczy i innowacyjni."5


Trzy rodzaje edukacji:

Podział na trzy rodzaje edukacji zaproponował edukator finansowy - Robert Kiyosaki. Fragment który umieszczę poniżej został napisany przez Marcina Polaka redaktora naczelnego: edunews.pl

"Edukacja szkolna: Do szkoły uczęszczamy, aby zdobyć wiedzę ogólną, dzięki której będziemy mogli funkcjonować w miarę swobodnie w życiu, czytając, pisząc, komunikując się z innymi, realizując projekty, ucząc się przy tym współpracy z innymi. Ale mimo to, mimo zdobycia matury, dyplomu ukończenia studiów, napisania i obronienia doktoratu, możemy nie odnieść sukcesu, jeśli poprzestaniemy wyłącznie na edukacji szkolnej i akademickiej.
Potrzebujemy edukacji profesjonalnej. Przygotowuje nas ona do wykonywania określonych zawodów, ale nie tylko. Rynek pracy zmienia się w sposób ciągły pod wpływem nowych technologii. Znikają stare zawody, pojawiają się nowe. Przedsiębiorstwa i instytucje co raz częściej modernizują swoją infrastrukturę technologiczną – ciągle musimy zdobywać nowe umiejętności i pogłębiać wiedzę na temat zmieniającej się rzeczywistości. Praca, którą wykonujemy wymaga ciągłego doszkalania; bez tego może się okazać pewnego dnia, że nie jesteśmy w stanie wykonać nałożonych na nas zadań.
Wreszcie – trzeci rodzaj edukacji – finansowa. Nie rodzimy się z wiedzą i umiejętnościami finansowymi, musimy się ich nauczyć w trakcie życia (i to koniecznie jak najwcześniej). Zdaniem ekspertów amerykańskich z korporacji VISA, wiedza finansowa „jest najważniejszym fundamentem, na którym rozwijamy inne nasze umiejętności w życiu. Jeśli sukces w życiu zdefiniujemy jako osiągnięcie stanu finansowej stabilności i niezależności, co pozwoli nam realizować różne cele, jakie stawiamy sobie w życiu, to nie możemy zaniechać edukacji finansowej (swojej, ale i swoich bliskich)."

Demografia:


"Polska należy do grupy krajów, w których spadek dzietności dokonał się bardzo szybko. O ile jeszcze na początku lat 80-tych współczynnik dzietności ogólnej kształtował się na poziomie około 2,1–2,3 (a więc powyżej poziomu zastępowalności pokoleń przyjmowanego na poziomie 2,1), o tyle pod koniec lat 90-tych współczynnik ten spadł poniżej 1,5, uznawanego za poziom niskiej dzietności, a nawet kształtował się na poziomie poniżej 1,3 pomiędzy 2002 i 2007 r. Po 2007 r. obserwowany jest nieznaczny wzrost współczynnika dzietności powyżej poziomu bardzo niskiej dzietności, nadal jednak nie przekracza on poziomu 1,5. "6


                                     Współczynnik dzietności w Polsce w latach 1990 - 2011:


Opracowanie Sedlak & Sedlak na podstawie danych Eurostat-u

"Zmiany demograficzne będą w Europie najbardziej znaczącym wyzwaniem dla wszystkich poziomów systemów edukacyjnych w nadchodzących dekadach, w szczególności po roku 2020. W perspektywie kolejnych lat spadać będzie liczba osób w najmłodszych grupach wiekowych, a rosnąć – wśród osób starszych. W 2035 roku, według prognozy, liczba dzieci w wieku 0–2 lata spadnie o jedną trzecią, w wieku 3–5 lat o jedną czwartą, a w grupie 6–14 lat o około 15–16%, a liczba studentów będzie o jedną trzecią niższa niż obecnie."7
Wszystko wskazuje na to, że niezbędne będzie dostosowanie przedszkoli, szkół i uczelni wyższych do nowej struktury wieku ludności ponieważ, zmniejszenie się liczby studentów i uczniów wpłynie na sytuację w systemie edukacyjnym. Zamykanie szkół i przedszkoli stanie się czymś normalnym dla władz regionalnych. Tak samo ze zmniejszaniem etatów nauczycieli.


Finanse: 

Powszechnie się utarło, że szkoły państwowe wspierane przez rząd są darmowe. Prawdą jednak jest, że rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy. Wszystkie pochodzą z podatków, czyli z naszych kieszeni. "Szkoły państwowe kosztują tyle samo co najdroższe placówki prywatne. Różnica polega na tym, że w przypadku publicznej edukacji koszt jest podzielony na całe społeczeństwo, podczas gdy opłaty za szkoły prywatne są ponoszone tylko przez rodziny uczęszczających tam uczniów."8
W systemie szkolnictwa do którego jesteśmy przymuszeni pojawia się wiele niesprawiedliwości.
"Po pierwsze, zmuszają one rodziców posyłających dzieci do szkół prywatnych do ponoszenia podwójnych kosztów edukacji w wyniku dotowania oświaty publicznej. Po drugie, sprawia, iż osoby ubogie, samotne, lub bezdzietne małżeństwa finansują rodziny posiadające dzieci - dopłata jest tym większa, im dzieci w rodzinie jest więcej"9 Do tego dochodzi kwestia osób które po ukończeniu szkoły średniej nie wybierają się na studia, za to podejmują się pierwszej pracy. Dlaczego takie osoby mają w opodatkowaniu swojej pracy płacić m.in. na osoby które jednak na te studia uczęszczają?
W ostatnich latach państwo polskie wydało mniej więcej 5% swojego PKB na system edukacji.
Jednak "z danych GUS wynika, że coraz więcej samorządów gminnych musi dokładać do oświaty środki własne, ponieważ subwencja oświatowa nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków.
Kłopoty budżetowe, z jakimi prawdopodobnie często będziemy mieć do czynienia w przyszłości, mogą przyczynić się również do wzrostu znaczenia edukacji na odległość - z wykorzystywaniem komputera, internetu i jego zasobów (e-learning i inne formy e-kształcenia). Warto zatem zastanowić się nad znaczeniem technologii w edukacji."10

Prywatnie czy państwowo?

Niestety w obecnym systemie, szkoła państwowa nie zważa na indywidualną osobowość ucznia oraz na jego zainteresowania. Każdy uczeń musi się uczuć tego samego, czytać te same lektury czy uczęszczać na te same przedmioty. W latach czterdziestych  XX wieku pisarz i krytyk Herbert Read zwrócił uwagę na to, że "ludzie z natury dzielą się na wiele typów osobowości, w związku z czym próba wciśnięcia wszystkich w jeden szablon nieuchronnie prowadzić musi do wypaczeń i ucisku. Powinno istnieć wiele rodzajów szkół, stosujących różne metody i kierujących swoją ofertę do uczniów o różnych skłonnościach."11
Teoretycznie więcej swobody wyboru czy też indywidualnego podejścia do ucznia powinno występować w szkołach prywatnych. Niestety system skonstruowany jest tak, że szkoły prywatne są zobowiązane do przestrzegania identycznych standardów nauczania co szkoły państwowe. Świadczą o tym obowiązkowe i jedyne egzaminy końcowe dla wszystkich szkół prywatnych czy państwowych. Mam tutaj na myśli egzaminy po ukończeniu szkoły podstawowej, gimnazjum czy szkoły średniej(matura). Mimo wszystko, "obserwowany od dłuższego czasu boom na niepubliczne szkoły podstawowe, jest sygnałem od niezadowolonych z systemu edukacji rodziców. Świadomie poszukują oni możliwości wywierania większego wpływu na to, co dzieje się w szkole."12 
Społeczeństwo po prostu sprzeciwia się masowej produkcji uczniów z państwowych "fabryk". Rodzice zaczynają domagać się edukacji, która zapewni rozwój ich dzieci.



Przyszłość edukacji - cyberpokolenie: 

"Coraz częściej szkoła przestaje być postrzegana jako jedyne miejsce, w którym się uczymy, gdyż uczniowie otrzymują atrakcyjne propozycje edukacyjne spoza szkoły. Rośnie zainteresowanie edukacją nieformalną, alternatywną, w każdym czasie i miejscu - tym należy tłumaczyć popularność e-learningu, mentoringu czy zapisywania się na zajęcia pozaszkolne."13 Trendy te będą się nasilać w następnych 20 latach, a sam e-learning stanie się jednym z najbardziej dynamicznych zwrotów w rozwoju społecznym świata. Faktem jest, że szkoła przestała zapewniać wiedzę na kilkadziesiąt lat życia. Według profesora W. Cellarego, "naczelna zasada jaką kierowało się społeczeństwo industrialne: 20 lat nauki na 40 lat pracy, stanie się nieaktualna. Co 5-10 lat, każdy będzie zmuszony nie tyle zmienić miejsce pracy, co zawód, a przed dokonaniem tej zmiany będzie musiał stać się profesjonalistą"14 Nowe technologie sprawiły już teraz, że "wiedza wyszła z naszej głowy i jest dostępna - dla tych, którzy potrafią posługiwać się współczesnymi technologiami informacyjno-komunikacyjnymi w sieci. Słowo "wiem" nabiera nowego znaczenia - oznacza, że potrafię odnaleźć potrzebną informację i ją wykorzystać. Wiem, gdzie znaleźć odpowiedź na pytanie albo problem, z którym mam do czynienia. Wiedza potrzebna - "przepływa" do nas, a niepotrzebna puszczana jest " z prądem strumienia". Nie potrzebujemy jej zasadniczo przechowywać w głowie. A zatem nasza głowa to może być także przenośny twardy dysk, na którym zapisujemy swoje najważniejsze dokumenty albo miejsce w sieci ( tzw. chmura), w którym znajdują się potrzebne nam akurat w danym okresie życia zasoby wiedzy".15 A więc nowe technologie z którymi mają styczność już nawet kilkuletnie dzieci, w pełni wymuszą zmiany w systemie szkolnictwa. Jeśli każdy będzie miał dostęp w ciągu sekundy do wiedzy którą np. wykłada nauczyciel zmieni to również samo wykonywanie zawodu nauczyciela. Stanie się on raczej osoba o bliższych relacjach z uczniem. Będzie raczej pełnił funkcję mentora czy trenera, niż wykładowcy czy egzaminatora. Jego zadaniem będzie "wyłapywanie" talentów dziecka oraz stanie się raczej specjalistą w technice uczenia się, niż osobą przekazującą zgromadzoną wiedzę. "Według Marc'a Prensky’ego, już za życia dzieci urodzonych w latach 90-tych, najbardziej fantastyczne wizje rozwoju technologicznego staną się rzeczywistością. Pojawią się takie narzędzia, jak chipy wszczepiane do mózgu, urządzenia do manipulowania myślami oraz oczywiście rozwojowi podlegać będzie cała dziedzina genetyki. Już teraz musimy konfrontować się z wieloma wyzwaniami, które stawia medycyna genetyczna, o charakterze moralnym, etycznym i naukowym. Prędzej czy później będziemy musieli zmierzyć się z nimi posługując się z cyfrową mądrością, dzięki której odróżnimy prawdziwe dylematy etyczne, od zwykłych uprzedzeń, czy osobistych preferencji. Skoro trzeba się będzie zmierzyć z tymi dylematami, to niewątpliwie lepiej zrobić to wcześniej i dobrze przygotować na wyzwania przyszłości. Oczywiście nikt nie wzywa do tego, żeby ludzie przestali nagle korzystać ze swoich niedoskonałych mózgów, ale nie można już dłużej głosić ich wyższości nad umysłami wspieranymi przez technikę. W ten sposób negowalibyśmy cały rozwój ludzkości – od wynalezienia druku po Internet."16


Podsumowanie:

Niestety, większość ludzi po ukończeniu szkoły, staje się produktami nauki stworzonymi przez państwowe fabryki. Są oni zupełnie nieprzygotowywani do funkcjonowania w obecnym świecie.
Sprawdziany wiedzy w formie testów i egzaminów z narzuconym kluczem odpowiedzi kompletnie niszczą niezależne i kreatywne myślenie. Szkoła nie uwzględnia osobistych preferencji czy też zainteresowań uczniów. "Zapędzanie dzieci do szkoły na dziesięć decydujących lat ich życia oraz zmuszanie do udziału w zajęciach, wobec których nie żywią zainteresowania lub nie mają predyspozycji, równa się okaleczeniu ich osobowości."17  Na szczęście " istnieją pewne jednostki, które, zamiast wpasować się w scenariusz stworzony przez twórców systemu promującego przeciętność, decydują się wziąć los w swoje ręce. Bo osobie, która ma w życiu jasno sprecyzowany cel i konsekwentnie dąży do jego realizacji, nie jest w stanie przeszkodzić nic – nawet wadliwy system, kosztujący człowieka kilkanaście lat życia."18 "Jeśli szkoła ma nadal istnieć jako instytucja oferująca podstawy wykształcenia, musi dokonać się w niej przełom - system szkolny musi dostrzec, że klasa składa się z wielu indywidualności, mających różne potrzeby i oczekiwania. Musi stworzyć warunki do wyzwolenia kreatywności uczniów."19 Jednak zanim to nastąpi to "sukcesy będą odnosić ci, którzy wezmą na siebie odpowiedzialność za własne kształcenie i narzucą sobie wewnętrzną dyscyplinę samokształcenia."20 Jak mówi dr Sajewicz-Radtke: "Nikt nie uczy młodych ludzi samodzielnego podejmowania decyzji i przyszłościowego myślenia. Nie uświadamia się im, w czym są dobrzy, jakie mają predyspozycje, pomimo iż system oświaty dysponuje wyszkolonymi doradcami zawodowymi. Faktem jest, że nie każdy się nadaje na studia. A jednak nikt takiego młodego człowieka nie nakieruje, chociażby by wybrał szkołę zawodową. Dzisiaj wszyscy idą na studia, bo takla moda." Przez to występuje masowa produkcja magistrów, która sprawia, że bardzo spada poziom nauczania w szkołach wyższych. "Wszystko wskazuje na to, iż dzisiejsi uczniowie są pierwszym pokoleniem, które za kilka...naście....dziesiąt lat nie będzie takie, jak my. Tzw. cyfrowi tubylcy, urodzeni i ukształtowani od noworodka w zupełnie innym niż my środowisku informacyjnym, są w pewnych istotnych wychowawczo i edukacyjnie aspektach zasadniczo odmienni od swoich rodziców. Różnice sięgają głęboko: obszarów mózgu kształtowanych przed wiekiem szkolnym. Oni są inni, będą inni, podobnie jak zupełnie odmienny od naszego i nieprzewidywalny dla nas będzie ich świat, w którym będą funkcjonować w swoim dorosłym życiu."21



Na zakończenie zachęcam do przeczytania całego raportu pt. "Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia", który jest dostępny na stronie: www.instytutobywatelski.pl oraz do darmowego e-booka pt."Edukacja - wolna i przymusowa", który jest dostępny pod tym linkiem: mises.pl.

Polecam również obejrzeć poniższy kilkuminutowy film pt. "System edukacji (indoktrynacja)". 





Dawid Kluska



Przypisy:
1. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 42.
2. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 43.
3. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 17.
4.  Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 70.
5. Marzena Żylińska, Szkoła ogłupiania/Szkoła szkodzi na mózg, tygodnik Polityka, link: polityka.pl
6. Edukacja a demografia, s.100. link: edukacja a demografia
7. www.eduentuzjasci.pl
8. Llewellyn H. Rockwell Jr, A gdyby zlikwidować szkoły publiczne?, Instytut Misesa, s.2, link: mises.pl
9. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 14.
10. Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia, 2011, s. 12-13.
11.  H.Read, The Education of Free Men, London: Freedom Press, 1944, s. 27-28.
12.Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,       2011, s. 49
13..Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,     2011, s. 31
14. Rozdział 2.1, Przemiany społeczne w: Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego: Raport o                  rozwoju społecznym, UNDP, 2002, link: http://www.kti.ue.poznan.pl/node/149.
15. Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,     2011, s. 60.
16. Agnieszka Andrzejczak, Cyfrowy człowiek - homo sapiens digital, 2009, link: www.edunews.pl
17. Murray N. Rothbard, Edukacja - wolna czy przymusowa, Instytut Misesa, 2014, s. 27
18. Dagmara Kottke, Indywidualiści w szkole -  Nas system nie złamie, Newsweek Polska, link: newsweek.pl
19. Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,     2011, s. 66
20.Witold Kołodziejczyk i Marcin Polak, Jak będzie zmieniać się edukacja? Wyzwania dla polskiej szkoły i ucznia,       2011, s. 66
21. Mobilna edukacja, czyli rewolucja w nauczaniu, "Think Globnal" 2011, www.edustyle.pl/mobilna-edukacja.

5 komentarzy:

  1. "najbardziej fantastyczne wizje rozwoju technologicznego staną się rzeczywistością. Pojawią się takie narzędzia, jak chipy wszczepiane do mózgu, urządzenia do manipulowania myślami oraz oczywiście rozwojowi podlegać będzie cała dziedzina genetyki."
    Obym nie dożył takich czasów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że między 2040, a 2050 będzie to już normą.

      Usuń
    2. Od jakiegoś czasu obserwuję ten blog i dochodzę do wniosku, że jest jednym z ciekawszych w tematyce ogólnie pojętych finansów. Słowo do autora - więcej śmiałości. Prognozy ogólnie przydatne i trafne, a to rzadkość na tym polskim łez padole.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
    3. Super analiza http://myalterfinance.blogspot.com/2014/12/sprzedaz-kontraktow-na-amerykanskie.html

      Usuń
  2. Tak to jest. Dzieci nie należą do rodziców tylko do państwa. Jeśli w niektórych krajach, dziecko nie przyjdzie do szkoły, a rodzice muszą płacić za niepojawienie się dziecka w szkole, to o czym my mówimy...

    OdpowiedzUsuń