sobota, 28 maja 2016

Gdzie można się spodziewać dna na indeksie WIG20?


Nie jest zaskoczeniem, że dane z polskiej gospodarki kompletnie nie wpływają na notowania głównego polskiego indeksu akcji. Dane te okazały się ostatnio zdecydowanie powyżej oczekiwań, szczególnie produkcja przemysłowa, która wyniosła 6.0% r/r (kons. 3.4%) czy też stopa bezrobocia, która wyniosła 9.5% (kons. 10.00%). Wszystko wskazuje na to, że gospodarka naszego kraju podtrzymuje swoją siłę. Nie można natomiast powiedzieć tego o Giełdzie Papierów Wartościowych, gdzie jej czołowy indeks akcji zszedł ostatnimi czasy poniżej 1800 pkt. Jest to oczywiście sygnał kontynuacji spadków rozpoczętych pod koniec marca. W najbliższym czasie moga się pojawić kolejne czynniki prospadkowe np. nowa propozycja tak zwanej „ustawy frankowej”, którą w przyszłym tygodniu ma przedstawić Kancelaria Prezydencka. Tak jak w ubiegłym roku, czynnik polityczny ma zdecydowanie większe przełożenie na indeksy akcji niż czynnik ekonomiczny.

Gdzie można się spodziewać długoterminowego dna na indeksie WIG20?


Analiza techniczna indeksu WIG20 – interwał W1


WIG20 - W1.png



Najważniejszy polski indeks WIG20 pozostaje w długoterminowym kanale spadkowym. W okresie styczeń – kwiecień mieliśmy do czynienia z średnioterminową korektą w trendzie spadkowym. Znaczący opór zlokalizowany na poziomie 2000 pkt. powstrzymał szarżę byków. Od przełomu marca i kwietnia powróciliśmy do spadków.
Gdzie zatem możemy wypatrywać dna długoterminowego trendu spadkowego? Pomocna będzie tutaj równość korekt. Gdyby spadki zapoczątkowane w maju ubiegłego roku miałyby przybrać podobną formę jak te z okresu maj 2011 – maj 2012 to obecny dołek powinien wypaść na poziomie 1560-1570 pkt. pod koniec czerwca. Siłę tego wsparcia potwierdza również dolne ograniczenie wspomnianego długoterminowego kanału spadkowego.
Analiza techniczna indeksu WIG20 – interwał D1

Rodzimy indeks WIG20 pod koniec marca wybił się dołem z średnioterminowego kanału wzrostowego, aby w następnych dniach go ponownie kilkukrotnie przetestować. Pod koniec kwietnia mieliśmy  do czynienia z przełamaniem lokalnego wsparcia zlokalizowanego na poziomie 1865 – 1875 pkt. Obecnie odbiliśmy się od znaczącej strefy popytu zlokalizowanej przy 1785 – 1795 pkt.  Z tego miejsca mamy do czynienia z ruchem wzrostowym. Uważałbym jednak z pozycjami długimi, ponieważ ewentualne odbicie może mieć jedynie charakter cofnięcia się podaży na wyższe poziomy niż z pojawieniem się znaczącego popytu. Oporem pozostaje strefa 1865 – 1875 pkt. Natomiast zdecydowane wybicie się dołem ze wspomnianego wsparcia będzie dla mnie oznaczał początek scenariusza przedstawionego wyżej (nowe długoterminowe dno).
Dawid Kluska
Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).


środa, 18 maja 2016

Jakie mogą być skutki ujemnej stopy procentowej?


Art. dla Investio.pl - link: Jakie mogą być skutki ujemnej stopy procentowe?


Wydarzenia, jakie zapoczątkowały w 2007 roku zaburzenia na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych, a które szybko przybrały postać międzynarodowego kryzysu finansowego, skłoniły największe banki centralne świata do działań określanych jako niekonwencjonalne. Długotrwałe utrzymywanie stóp procentowych bliskich lub poniżej zera oraz masowe tworzenie pieniądza w celu zakupu papierów wartościowych na rynkach finansowych jest największym eksperymentem polityki monetarnej w historii świata.

Warto zauważyć, że w czasie wielkiego kryzysu lat 30. XX wieku, gdy deflacja przekraczała -5%, stopa dyskontowa Rezerwy Federalnej była obniżana stopniowo i osiągnęła swoje minimum w maju 1931 roku, gdy została ustalona na poziomie 1,5%. Z tego też powodu tematyka ujemnych stóp procentowych przykuwa coraz większą uwagę, skłaniając części analityków do twierdzenia, że żyjemy w nadzwyczajnych czasach, w których zależności ekonomiczne zostały przewrócone do góry nogami.

Pomimo tego w ostatnim czasie rośnie liczba banków centralnych, które zdecydowały się wprowadzić do swojego arsenału ujemne stopy, aby za ich pomocą zwiększyć akcję kredytową oraz wywołać ożywienie gospodarcze. Poza strefą euro ujemne stopy procentowe wprowadziły takie państwa, jak Japonia, Szwecja, Dania, Szwajcaria oraz ostatnio także Węgry.



W jakim celu banki centralne obniżają stopy procentowe?
Banki centralne obniżają stopy procentowe tylko wtedy, gdy spodziewają się recesji lub wstrząsów na rynkach finansowych. Uważają, że dzięki niższym stopom uda im się zwiększyć akcję kredytową, ustabilizować rynki, osłabić krajowe waluty, a dzięki temu wzmocnić popyt i zaufanie do gospodarki. Nigdy jednak w ponad 300 letniej historii banków centralnych, nie wystąpiła taka sytuacja aby obniżać stopy poniżej zera, tak jak to jest dzisiaj. Jednym z powodów dlaczego banki centralne zdecydowały się na tak drastyczny ruch jest oprócz spadku koniunktury gospodarczej, pogłębiająca się deflacja spowodowana m.in. bardzo niskimi cenami ropy naftowej.

Jakie mogą być skutki ujemnych stóp procentowych?

W teorii wyjątkowo niskie stopy procentowe przynoszą wiele korzyści – ułatwiają spłatę długów osobom prywatnym, firmom czy rządom. Pobudzają popyt, ponieważ zachęcają do inwestowania, skoro koszt kapitału jest niski, a także do zakupów trwałych dóbr konsumpcyjnych. Pomagają więc rozpędzić gospodarkę (następuje wzrost produkcji i spadek bezrobocia) czy też pobudzają inflację. W praktyce jednak polityka ujemnych stóp do tej pory przyniosła bardzo ograniczone efekty. Akcja kredytowa stoi w miejscu, ożywienie gospodarcze nie nadchodzi, a inflacji nie widać nawet na horyzoncie. Sytuacji tej nie zmieniają ani historycznie niskie stopy procentowe, ani zwiększenie tzw. “dodruku” czyli ilościowego luzowania.

Jakie mogą nastąpić skutki ujemnych stóp procentowych? 
Trudno tutaj o jednoznaczną odpowiedź, biorąc pod uwagę, że zostały one wprowadzone relatywnie niedawno, szczególnie jeśli chodzi o strefę euro czy też Japonię.

Natomiast tą niekonwencjonalną politykę monetarną można już analizować w krajach skandynawskich. W Danii czyli w pierwszym kraju który wprowadził ujemne stopy procentowe (2012 rok) oraz w Szwecji, objawiło się to m.in. wzrostem cen nieruchomości. Kredyt stał się tani albo prawie darmowy. Ceny domów wzrosły w ciągu ostatniego roku o kilkanaście procent i są już wyższe niż w przeddzień kryzysu z lat 2007 – 2009. Ten pęd może prowadzić właśnie do baniek spekulacyjnych na rynkach różnych aktywów, gdy zwiększony popyt powoduje szybki wzrost ich cen, który napędza dalsze wzrosty sam z siebie w myśl, że skoro coś rośnie, to może uda się kupić teraz i sprzedać w przyszłości drożej. Kolejnym przykładem jak ujemne stopy procentowe zniekształcają naturalne procesy rynkowe jest to, że niskie koszty obsługi kredytu umożliwiają niedochodowym firmom przetrwanie, zatem spowalniają proces „twórczej destrukcji”, czyli likwidowania nieefektywnych przedsiębiorstw i przesuwaniu kapitału do innego, bardziej produktywnego wykorzystania. Luzowanie ilościowe i ultraniskie stopy procentowe ułatwiają też gwałtowny wzrost deficytów budżetów i długów publicznych. Łatwe i mniej kosztowne zadłużanie się rządów zmniejsza ich skłonność do reform strukturalnych i ogranicza wzrost gospodarczy.

Dlaczego polityka ujemnych stóp procentowych trwa tak długo?

Obecna polityka pieniężna traci w miarę upływu czas swoją skuteczność, a siedem lat wyjątkowo luźnej polityki to według normalnych standardów bardzo długi okres. Największym jednak problemem akomodacyjnej polityki pieniężnej może być moment jej zakończenia. Z jednej strony wydaje się oczywiste, że polityka stóp procentowych bliskich zera kiedyś się skończy. Z drugiej jednak istnieje obawa, że jej zakończenie wywoła kolejną fazę recesji i dlatego banki centralne decyzję o wyjściu z obecnej polityki na razie odkładają (np. amerykański FED). Jeżeli stopy procentowe powrócą do „normalnego” poziomu, wiele krajów, które obecnie zadłużają się bardzo małym kosztem, będzie zmuszonych do gwałtownej konsolidacji swych finansów publicznych. Niestety, niekonwencjonalne metody polityki monetarnej przy kolejnych kryzysach staną się konwencjonalnymi, prowadząc do następnych kryzysów wraz z ich kosztami gospodarczymi.


autor: Dawid Kluska

Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).


piątek, 6 maja 2016

Czy temat GREXIT-u ponownie przyciągnie uwagę inwestorów?

Art. dla investio.pl

Grecja w ostatnich miesiącach zeszła z pierwszych stron gazet, co jednak nie oznacza, że sytuacja gospodarcza się tam poprawiła. Uwaga mediów głównego nurtu została po prostu skupiona na referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (BREXIT). Jednak temat ewentualnego GREXIT-u, może w najbliższych dniach wrócić na tapet, ponieważ Atenom nie została przyznana kolejna transza pomocowa ze względu na spory pomiędzy MFW i Eurogrupą oraz braku wprowadzenia większości reform przez grecki rząd.

Jak idzie Grecji wprowadzanie reform?

Uzgodniony w sierpniu ubiegłego roku pakiet pomocy dla Grecji był związany z szerokim planem reform. Rząd zgodził się na naprawę systemu podatkowego, zmniejszenie rozbudowanej administracji publicznej czy też wprowadzenie szerokiego programu prywatyzacyjnego. Część z tych zobowiązań udało się wprowadzić, jednak największym wyzwaniem dla greckich władz jest ograniczenie wydatków emerytalnych. Temat ten budzi jednak najwięcej sprzeciwu greckich obywateli. To właśnie emerytury są kością niezgody i to one doprowadzają do protestów wielu grup społecznych.

Konflikt pomiędzy MFW a Eurogrupą
Premier Grecji wcale nie musi stać na straconej pozycji, ponieważ przedstawiciele MFW uważają, że w negocjacjach z Grecją należy przyjąć bardziej łagodne stanowisko również z tego powodu, że kraj ten jest obciążony kryzysem migracyjnym. Fundusz opowiada się też za redukcją długu, którą jego zdaniem powinny Grecji zaoferować rządy państw strefy euro.

Uważa on, że same oszczędności i wyrzeczenia prowadzą do zduszenia, a nie ożywienia gospodarki. Prawdopodobnie tylko poprzez umorzenie części długów Grekom, można pomóc wyjść im z obecnego kryzysu. W tej chwili dług ten wynosi prawie 180 proc. PKB i jest największy wśród państw UE. Problem w tym, że pożyczkodawcy ze strefy euro nie chcą się zgodzić na nominalne zredukowanie długu. Ostatni zastrzyk wsparcia międzynarodowej pomocy Ateny otrzymały kilka miesięcy temu. Jeśli wkrótce nie nastąpi wypłata kolejnej transzy środków pomocowych, krajowi zabraknie pieniędzy, bowiem już w czerwcu kraj musi spłacić wcześniejsze kredyty.

W połączeniu z wciąż bardzo trudną sytuacją gospodarczą państwa i spodziewanym konfliktem z wierzycielami można przypuszczać, że ryzyko opuszczenia przez Grecję strefy euro znowu będzie przedmiotem dyskusji na rynkach finansowych. Natomiast sytuacja w Atenach w ciągu najbliższych kilku dni może ponownie wrócić na pierwsze strony światowej prasy.

Athex Composite Share Price Index – interwał MN1:





Na powyższym wykresie można zauważyć, że utworzyła się na nim długoterminowa formacja podwójnego szczytu. Dla przypomnienia: Formację podwójnego szczytu charakteryzuje kształt litery „M”. Jak sama nazwa wskazuje tworzy ją układ dwóch szczytów, gdzie oddzielające je minimum jest jednocześnie punktem wybicia z formacji.

W 2011 roku ateński indeks wybił się ze wspomnianej formacji pogłębiając jednocześnie dołki z roku: 2003, 2009 i 2010. (1400 -1450 pkt.) W roku 2012 indeks ten osiągnął nowy dołek po czym rozpoczęła się dynamiczna korekta wzrostowa, która to doprowadziła do przetestowania tym razem już oporu na poziomie 1400 pkt. Od kwietnia 2014 roku indeks ten powrócił do spadków.

Gdyby formacja podwójnego szczytu miałaby się wypełnić, grecki indeks musiałby spaść do poziomu 350 pkt. co oznaczałoby spadek o 40% od obecnych notowań!

autor: Dawid Kluska

Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).