Zanim opiszę bieżącą sytuację w gospodarce chińskiej, cofnijmy się o dwie dekady i zobaczmy, jakie działania Chiny i inne kraje azjatyckie podejmowały w czasie kryzysu w latach 1997-1998.
Otóż, kryzys z lat 1997-1998 doprowadził do załamania się gospodarek wielu krajów azjatyckich, które zmuszone były zwrócić się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc.
MFW zgodził się na tego typu pomoc,jednak jak to zawsze bywa (patrz obecnie Grecja) pod kilkoma warunkami. Były to: podwyżka stóp procentowych oraz drastyczne zmniejszenie wydatków publicznych. Jak można zauważyć, tego typu działania, aby zapobiec kryzysowi były zupełnie odwrotne od tych z jakimi spotkaliśmy się w czasie kryzysu amerykańskiego z lat 2000 - 2002 czy też 2007 - 2009. Głównym powodem takiej sytuacji było to, że w tamtych czasach Chiny i inne kraje azjatyckie nie były tak znaczące na arenie międzynarodowej oraz nie posiadały silnych reprezentacji w samym MFW.
Tak represyjne działania stosowane przez MFW spowodowały, że Chiny i inne kraje postanowiły ekonomicznie się usamodzielnić, tak aby w przyszłości nie być uzależnionym od zachodnich instytucji finansowych. W ciągu tych 20 lat Chiny zgromadziły w swoich rezerwach blisko 4 biliony dolarów, co oznacza blisko jedną trzecią światowych rezerw walutowych. Mało tego pod przewodnictwem Chin powstał Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), który jest alternatywą dla zdominowanego przez Stany Zjednoczone Banku Światowego i MFW.
W ostatnich 30 latach średnie tempo wzrostu PKB wynosiło około 10 % rocznie. Nawet w czasie kryzysu z lat 2007-2008 PKB nie spadło poniżej 7-8 %. Pomimo tak wielkiego osiągnięcia chińskiej gospodarki obecnie mamy do czynienia z mocnym spowolnieniem. PKB za 2015 rok najprawdopodobniej spadnie już poniżej psychologicznej bariery 7% wzrostu, o czym przyznają już nawet władze Chin. Na początku listopada prezydent Xi Jinping powiedział, że w latach 2016-2020 wzrost gospodarczy powinien wynosić co najmniej 6,5 proc. PKB rocznie.
Moim zdaniem ta prognoza jest nazbyt optymistyczna, a realnie roczny wzrost PKB będzie jeszcze niższy. Może świadczyć o tym również to, że jeszcze w marcu bieżącego roku, rząd chiński obniżył docelowy poziom tempa wzrostu gospodarczego do 7 proc. a jak można zauważyć pół roku później po raz kolejny obniżył ten poziom i stwierdził, że będzie to raczej 6.5% niż 7.0%.
źródło: tradingeconomics.com
Obecnie coraz więcej polityków, ekonomistów czy analityków zdaje sobie sprawę w jak poważnej sytuacji jest gospodarka Chin. W grudniu 2014 roku zwracałem uwagę na łamach bloga o możliwym pęknięciu bańki na nieruchomościach oraz dramatycznej sytuacji finansowej chińskich samorządów.
(analiza jest nadal aktualna - link:
Czy Chinom grozi kryzys?) W ciągu mijającego już 2015 roku chińskie władze dwoiły i troiły się żeby pobudzić gospodarkę i powstrzymać wyprzedaż akcji na giełdzie. Poniżej wymienię, jakiego typu narzędzia ekonomiczne zostały już użyte:
- Ludowy Bank Chin ścina stopy procentowe już od połowy 2014 r. W 2015 roku zrobił to już kilkukrotnie.
- W październiku chiński rząd ogłosił pięcioletni plan rozwoju, który ma zagwarantować dynamiczny rozwój gospodarce Państwa Środka w średnim okresie. W nowym planie m.in. zrezygnowano po 36 latach z polityki jednego dziecka, tak aby nie doprowadzić w następnych latach do kryzysu demografii. Od tej pory chińskie pary będą mogły mieć dwoje dzieci bez potrzeby pytania o zgodę władz.
- Chińskie władze powołały m.in. specjalny fundusz, który ma kupować akcje.
- Komunistyczna Partia Chin wydała w ciągu roku blisko 160 mld $ na rozwój najsłabiej rozwiniętych i najbiedniejszych miast. Pieniądze te zostały przeznaczone na budowę autostrad, lotnisk, czy nowych kilometrów kolei.
- Ludowy Bank Chin zapowiedział finansowe wsparcie dla China Securities Finance, instytucji która udziela pożyczek brokerom, którzy następnie pożyczają środki inwestorom.
- Państwowe przedsiębiorstwa zobowiązały się pod wpływem rządu do skupu akcji własnych.
- Wszyscy posiadacze akcji chińskich spółek, którzy mają w nich więcej niż 5 procent udziałów, dostali zakaz pozbywania się papierów przez najbliższych sześć miesięcy.
- W sierpniu tego roku chińskie władze wstrząsnęły rynkiem finansowym dewaluując chińską walutę aż trzy razy, powodując tym samym 3 – procentowe osłabienie CNY w ciągu jednego tygodnia.
- Chiny zdecydowały się zmniejszyć ilość posiadanych obligacji Stanów Zjednoczonych, aby zdobyć dostateczną ilość dolarów, które konieczne są do wspierania juana.
- W ciągu roku Chiny zmniejszyły swoje rezerwy finansowe z 4 do 3.5 bilionów dolarów.
Zasób narzędzi ekonomicznych jakie Chiny mają bowiem w swojej skrzynce jest na prawdę imponujący. Moim zdaniem rząd chiński będzie głównie korzystał z tradycyjnej polityki pieniężnej czyli obniżki stóp procentowych. Nie zdziwiłbym się jednak gdyby rząd obniżał dalej kurs CNY w celu wspierania eksportu podobnie jak to robiła Japonia w latach 80-tych. Do tego dochodzą ogromne rezerwy walutowe.
Jak na razie, wszystko wskazuje na to, że wielki wysiłek władz chińskich zdał się na niewiele. Sytuacja gospodarcza w Chinach wcale się nie poprawia. Wygląda to tak jakby rząd próbować powstrzymać przewracające się kostki domina. Pomimo tego, że prezydent Xi Jinping zaprzeczał, że Bank Centralny Chin nie pójdzie w ślady Banku Japonii czy EBC, to przypuszczam, że w naprawdę kryzysowej sytuacji, którą zapewne będzie pęknięcie bańki na nieruchomościach PBOC zdecyduje się na taki krok i rozpocznie dodruk pieniądza. Niestety wszystkie te narzędzia ekonomiczne spowodują wzrost akcji kredytowej co w dalszej kolejności doprowadzi do zwiększenia długu publicznego. Owszem zadłużenia państwowe Chin nie jest tak duże jak innych krajów, jednak gdy połączymy je z zadłużeniem samorządów oraz państwowych i prywatnych firm to stawia to Państwo Środka wśród takich krajów jak Niemcy, Wielka Brytania czy USA.
Zadłużenie w Chinach osiągnęło ogółem wielkość 282% PKB, a wartość udzielonych kredytów w gospodarce wynosi blisko 28 bilionów USD. Oznacza to czterokrotny wzrost w stosunku do roku 2007, kiedy to zadłużenie wynosiło 7 bilionów USD.
Podsumowanie:
Po amerykańskim kryzysie z lat 2008-2009 spowodowanym załamaniem się rynku nieruchomości oraz po europejskim kryzysie z lat 2011-2012 nadchodzi kolejna odsłona kryzysu światowego. Tym razem problemy te sięgną kraje rozwijające się jak: Rosja, Brazylia, Turcja i przede wszystkich Chiny. Jak już wielokrotnie wspominałem na łamach bloga, czynnikiem który ostatecznie doprowadzi do wybuchu kryzysu w tych krajach będzie podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych (
Ostatnia era dolara). Tak jak w latach 80-tych w czasie "mocnego dolara" nastąpił kryzys na rynkach rozwijających się, zapoczątkowany w 1982 roku niewypłacalnością Meksyku, tak jak w czasie "mocnego dolara" pod koniec lat 90-tych, gdy w 1997 roku wybuch kryzys azjatycki, a w 1998 roku bankructwo ogłosiła Rosja, tak teraz również w czasie "mocnego dolara" wybuchnie kryzys na rynkach rozwijających się. Władze Chin dobrze o tym wiedzą o czym potwierdza sierpniowa wypowiedź przedstawiciela PBOC, który zasugerował, że FED powinien przesunąć w czasie podwyżkę stóp procentowych w USA, albowiem decyzja banku może doprowadzić do recesji w kilku krajach rozwijających się.