poniedziałek, 23 listopada 2015

Koniec spadków na miedzi?

Dzisiejsze ceny miedzi osiągnęły najniższe poziomy od 6 lat. Spadki te są spowodowane słabnącą chińską gospodarką, która odpowiada za blisko 50% światowego popytu na ten metal.
Poziom 4500 USD za tonę (200 centów za funta) jest ważnym psychologicznym wsparciem, ale i nie tylko psychologicznym.

Miedź - interwał D1:



kliknij na wykres aby powiększyć


Otóż w grudniu ubiegłego roku ceny miedzi wybiły się z formacji trójkąta (dolna linia trójkąta 6500 USD), aby spaść do poziomu 5400 USD. Do połowy 2015 roku nastąpiły korekcyjne wzrosty, które doprowadziły ceny miedzi do ponownego przetestowania dolnej linii trójkąta.

Natomiast zasięg całego ruchu spadkowego wyznacza wysokość trójkąta mierzona od punktu wybicia. Oznacza to, że na dzisiejszej sesji ceny miedzi znacząco zbliżyły się do zasięgu tej formacji. Aby w pełni zrealizować ten cel, spodziewałbym się jeszcze 2-3% spadków, co oznacza poziomy 4350 - 4400 USD.

Z tego miejsca oczekiwałbym korekcyjnych wzrostów do oporu na poziomie 5400 USD. 
Tej wielkości korekta wzrostowa wpłynie też znacząco na notowania KGHM.


KGHM - interwał W1:



kliknij na wykres aby powiększyć


Notowania KGHM znajdują się od 2013 roku w spadkowym kanale trendowym. W ostatnich miesiącach testowaliśmy już dwukrotnie dolne ograniczenie tego kanału. Obecnie można się spodziewać kolejnego zejścia cen do poziomu 68 - 70 zł gdzie również znajduje się ważne wsparcie (zaznaczone na wykresie kolorem zielonym). Następnie oczekiwałbym (jednocześnie z korekcyjnymi wzrostami na miedzi) wzrostów KGHM do górnego ograniczenia w kanale spadkowych, które wypada na poziomie 115 zł.


Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami Dawida Kluski i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).








niedziela, 22 listopada 2015

Trzecia fala kryzysu finansowego - Made in China:

        Zanim opiszę bieżącą sytuację w gospodarce chińskiej, cofnijmy się o dwie dekady i zobaczmy, jakie działania Chiny i inne kraje azjatyckie podejmowały w czasie kryzysu w latach 1997-1998.
Otóż, kryzys z lat 1997-1998 doprowadził do załamania się gospodarek wielu krajów azjatyckich, które zmuszone były zwrócić się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc.
MFW zgodził się na tego typu pomoc,jednak jak to zawsze bywa (patrz obecnie Grecja) pod kilkoma warunkami. Były to: podwyżka stóp procentowych oraz drastyczne zmniejszenie wydatków publicznych. Jak można zauważyć, tego typu działania, aby zapobiec kryzysowi były zupełnie odwrotne od tych z jakimi spotkaliśmy się w czasie kryzysu amerykańskiego z lat 2000 - 2002 czy też 2007 - 2009. Głównym powodem takiej sytuacji było to, że w tamtych czasach Chiny i inne kraje azjatyckie nie były tak znaczące na arenie międzynarodowej oraz nie posiadały silnych reprezentacji w samym MFW. Tak represyjne działania stosowane przez MFW spowodowały, że Chiny i inne kraje postanowiły ekonomicznie się usamodzielnić, tak aby w przyszłości nie być uzależnionym od zachodnich instytucji finansowych. W ciągu tych 20 lat Chiny zgromadziły w swoich rezerwach blisko 4 biliony dolarów, co oznacza blisko jedną trzecią światowych rezerw walutowych. Mało tego pod przewodnictwem Chin powstał Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), który jest alternatywą dla zdominowanego przez Stany Zjednoczone Banku Światowego i MFW.




W ostatnich 30 latach średnie tempo wzrostu PKB wynosiło około 10 % rocznie. Nawet w czasie kryzysu z lat 2007-2008 PKB nie spadło poniżej 7-8 %. Pomimo tak wielkiego osiągnięcia chińskiej gospodarki obecnie mamy do czynienia z mocnym spowolnieniem. PKB za 2015 rok najprawdopodobniej spadnie już poniżej psychologicznej bariery 7% wzrostu, o czym przyznają już nawet władze Chin. Na początku listopada prezydent Xi Jinping powiedział, że w latach 2016-2020 wzrost gospodarczy powinien wynosić co najmniej 6,5 proc. PKB rocznie.
Moim zdaniem ta prognoza jest nazbyt optymistyczna, a realnie roczny wzrost PKB będzie jeszcze niższy. Może świadczyć o tym również to, że jeszcze w marcu bieżącego roku, rząd chiński obniżył docelowy poziom tempa wzrostu gospodarczego do 7 proc. a jak można zauważyć pół roku później po raz kolejny obniżył ten poziom i stwierdził, że będzie to raczej 6.5% niż 7.0%.



źródło: tradingeconomics.com

Obecnie coraz więcej polityków, ekonomistów czy analityków zdaje sobie sprawę w jak poważnej sytuacji jest gospodarka Chin. W grudniu 2014 roku zwracałem uwagę na łamach bloga o możliwym pęknięciu bańki na nieruchomościach oraz dramatycznej sytuacji finansowej chińskich samorządów.
(analiza jest nadal aktualna - link: Czy Chinom grozi kryzys?) W ciągu mijającego już 2015 roku chińskie władze dwoiły i troiły się żeby pobudzić gospodarkę i powstrzymać wyprzedaż akcji na giełdzie. Poniżej wymienię, jakiego typu narzędzia ekonomiczne zostały już użyte:

  • Ludowy Bank Chin ścina stopy procentowe już od połowy 2014 r. W 2015 roku zrobił to już kilkukrotnie.
  • W październiku chiński rząd ogłosił pięcioletni plan rozwoju, który ma zagwarantować dynamiczny rozwój gospodarce Państwa Środka w średnim okresie. W nowym planie m.in. zrezygnowano po 36 latach z polityki jednego dziecka, tak aby nie doprowadzić w następnych latach do kryzysu demografii. Od tej pory chińskie pary będą mogły mieć dwoje dzieci bez potrzeby pytania o zgodę władz.
  • Chińskie władze powołały m.in. specjalny fundusz, który ma kupować akcje.
  • Komunistyczna Partia Chin wydała w ciągu roku blisko 160 mld $ na rozwój najsłabiej rozwiniętych i najbiedniejszych miast. Pieniądze te zostały przeznaczone na budowę autostrad, lotnisk, czy nowych kilometrów kolei.
  • Ludowy Bank Chin zapowiedział finansowe wsparcie dla China Securities Finance, instytucji która udziela pożyczek brokerom, którzy następnie pożyczają środki inwestorom.
  • Państwowe przedsiębiorstwa zobowiązały się pod wpływem rządu do skupu akcji własnych.
  • Wszyscy posiadacze akcji chińskich spółek, którzy mają w nich więcej niż 5 procent udziałów, dostali zakaz pozbywania się papierów przez najbliższych sześć miesięcy.
  • W sierpniu tego roku chińskie władze wstrząsnęły rynkiem finansowym dewaluując chińską walutę aż trzy razy, powodując tym samym 3 – procentowe osłabienie CNY w ciągu jednego tygodnia. 
  • Chiny zdecydowały się zmniejszyć ilość posiadanych obligacji Stanów Zjednoczonych, aby zdobyć dostateczną ilość dolarów, które konieczne są do wspierania juana.
  • W ciągu roku Chiny zmniejszyły swoje rezerwy finansowe z 4 do 3.5 bilionów dolarów.

Zasób narzędzi ekonomicznych jakie Chiny mają bowiem w swojej skrzynce jest na prawdę imponujący. Moim zdaniem rząd chiński będzie głównie korzystał z tradycyjnej polityki pieniężnej czyli obniżki stóp procentowych. Nie zdziwiłbym się jednak  gdyby rząd obniżał dalej kurs CNY w celu wspierania eksportu podobnie jak to robiła Japonia w latach 80-tych. Do tego dochodzą ogromne rezerwy walutowe. Jak na razie, wszystko wskazuje na to, że wielki wysiłek władz chińskich zdał się na niewiele. Sytuacja gospodarcza w Chinach wcale się nie poprawia. Wygląda to tak jakby rząd próbować powstrzymać przewracające się kostki domina. Pomimo tego, że prezydent Xi Jinping zaprzeczał, że Bank Centralny Chin nie pójdzie w ślady Banku Japonii czy EBC, to przypuszczam, że w naprawdę kryzysowej sytuacji, którą zapewne będzie pęknięcie bańki na nieruchomościach PBOC zdecyduje się na taki krok i rozpocznie dodruk pieniądza. Niestety wszystkie te narzędzia ekonomiczne spowodują wzrost akcji kredytowej co w dalszej kolejności doprowadzi do zwiększenia długu publicznego. Owszem zadłużenia państwowe Chin nie jest tak duże jak innych krajów, jednak gdy połączymy je z zadłużeniem samorządów oraz państwowych i prywatnych firm to stawia to Państwo Środka wśród takich krajów jak Niemcy, Wielka Brytania czy USA.




 Zadłużenie w Chinach osiągnęło ogółem wielkość 282% PKB, a wartość udzielonych kredytów w gospodarce wynosi blisko 28 bilionów USD. Oznacza to czterokrotny wzrost w stosunku do roku 2007, kiedy to zadłużenie wynosiło 7 bilionów USD.

Podsumowanie:
        Po amerykańskim kryzysie z lat 2008-2009 spowodowanym załamaniem się rynku nieruchomości oraz po europejskim kryzysie z lat 2011-2012 nadchodzi kolejna odsłona kryzysu światowego. Tym razem problemy te sięgną kraje rozwijające się jak: Rosja, Brazylia, Turcja i przede wszystkich Chiny. Jak już wielokrotnie wspominałem na łamach bloga, czynnikiem który ostatecznie doprowadzi do wybuchu kryzysu w tych krajach będzie podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych (Ostatnia era dolara). Tak jak w latach 80-tych w czasie "mocnego dolara" nastąpił kryzys na rynkach rozwijających się, zapoczątkowany w 1982 roku niewypłacalnością Meksyku, tak jak w czasie "mocnego dolara" pod koniec lat 90-tych, gdy w 1997 roku wybuch kryzys azjatycki, a w 1998 roku bankructwo ogłosiła Rosja, tak teraz również w czasie "mocnego dolara" wybuchnie kryzys na rynkach rozwijających się. Władze Chin dobrze o tym wiedzą o czym potwierdza sierpniowa wypowiedź przedstawiciela PBOC, który zasugerował, że FED powinien przesunąć w czasie podwyżkę stóp procentowych w USA, albowiem decyzja banku może doprowadzić do recesji w kilku krajach rozwijających się.



Miasto widmo w Chinach - warto zobaczyć!











poniedziałek, 16 listopada 2015

Koniec korekty - Wall Street nie boi się zamachów w Paryżu?

W poprzednim wpisie (z 5 listopada) prognozowałem o nadejściu drobnej, kilkuprocentowej korekty na indeksach DAX oraz S&P500, z którą właśnie mamy do czynienia. Minęły już blisko 2 tygodnie, od tamtego wpisu, dlatego też zdecydowałem się na aktualizację tych wykresów, tym bardziej, że według mojej opinii znaleźliśmy się w momencie przełomowym, szczególnie jeśli chodzi o indeks WIG20. 

Dzisiejsza poranna panika spowodowana zamachami w Paryżu, może być końcem korekty, o której możliwym wystąpieniu wspominałem na początku listopada. 
Niektórzy spekulują, że Francja weźmie odwet za piątkowe zamachy, co przyczyni się nawet do wysłania wojsk lądowych do Syrii (oczywiście ze wsparciem USA), jednak moim zdaniem, kraj ten pod rządami tak słabego prezydenta jakim jest  François Hollande, nie zdecyduje się na taki krok.
Jeśli tego typu politykom  nie otworzą się klapki na oczach to zapewne w 2017 roku Francją będą rządzić nacjonaliści ze Frontu Narodowego..  Wracając jednak do analizy indeksów:

Indeks S&P500 - Interwał D1:


kliknij na wykres aby powiększyć

Jeśli osiągnięty dzisiaj w nocy poziom 2000 pkt. okaże się końcem wspominanej kilkuprocentowej korekty, oznacza to, że przed nami wzrosty w kierunku nowych szczytów! Jednocześnie tej wielkości korekta, oznaczałaby identyczną jak te poprzednie zaznaczone na wykresie czerwonym prostokątem.
Po ewentualnym wzbiciu się amerykańskiego indeksu na nowy szczyt (2180 - 2200 pkt.?) spodziewałbym się już po nowym roku nadejścia kolejnej fali wyprzedaży.

Indeks DAX - Interwał D1:



kliknij na wykres aby powiększyć


W zasadzie dzisiejsza analiza dla indeksu DAX nie potrzebuje aktualizacji z tą sprzed kilkunastu dni, ponieważ scenariusz wtedy przedstawiony jest realizowany.

Indeks DAX według mojej opinii przyjmie formę zygzaka o strukturze 5-3-5, co oznacza że, fala A dzieli się na 5 fal niższego rzędu, falę B tworzą 3 podfale, a fala C również składa się 5 fal.
W krótkim terminie po dojściu indeksu DAX do linii trendu spadkowego, (zaznaczonej na niebiesko)
a więc do poziomu 11000 - 11100 pkt. spodziewałbym się częściowej realizacji zysków przez inwestorów, co doprowadziłoby do kilkuprocentowych spadków z celem na poziomie 10400 - 10500 pkt. Następnie oczekiwałbym wzrostów nawet do poziomu 11800 - 11900 pkt. gdzie wypadłby szczyt fali B w naszej korekcie nieregularnej ABC. Analogicznie jak na indeksie S&P500, a więc już raczej w I kwartale 2016 roku spodziewałbym się gwałtownych spadków w ramach fali C. ( link: tutaj)

Indeks WIG20 - Interwał D1:



kliknij na wykres aby powiększyć


W komentarzach na blogu pisałem:

"Według mojej opinii, dzisiejsze spadki nadal nie przekreślają scenariusza wzrostowego w II połowie listopada i w grudniu. Pokonanie psychologicznego poziomu 2000 pkt. może oznaczać jedynie zejście po stopy i w dalszej kolejności rozpoczęcia ruchu wzrostowego. Dlatego też, jeśli rynek pozwoli to oczekiwałbym zejścia do poziomu 1960 - 1965 pkt. i tam ewentualnie szukałbym ponownie wejścia w L na WIG20."
 Dzisiaj przed południem indeks ten spadł w punkt do wyznaczonego celu, czyli na poziomie 1960 pkt. po czym nastąpiło odbicie. Jeśli poziom ten okaże się dołkiem, to można się spodziewać że tym razem grudzień będzie wyjątkowo dobrym miesiącem. Wzrosty, których spodziewałbym się na tym indeksie powinny osiągnąć przynajmniej poziom 2250 pkt. co oznacza blisko 15% wzrostu.

W tym momencie chciałbym zwrócić uwagę, że w przeciągu ostatnich kilku dni można spotkać się z wyjątkowo pesymistycznym nastawieniem inwestorów i analityków do naszej GPW. Zdecydowana większość widzi spadki, dlatego też przedstawiam moim czytelnikom po raz kolejny alternatywne spojrzenie na inwestycje, może tym razem również skuteczne.



 Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami Dawida Kluski i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).









 






środa, 11 listopada 2015

Rozpoczynamy dodruk złotówki

          Minęło już prawie pół roku od mojego ostatniego wpisu dotyczącego sytuacji gospodarczej w Polsce. To właśnie we wpisie z czerwca b.r. (można go znaleźć pod linkiem: Co nas czeka w 2016 roku?)  przestrzegałem przed pogarszającą się sytuacją gospodarczą w naszym kraju. Przede wszystkim zwracałem uwagę przed gwałtownym zwiększaniem długu publicznego przez koalicję PO - PSL, co może doprowadzić do kryzysu finansów publicznych w roku 2016. Już kilka miesięcy temu prognozowałem, że przyszły rząd będzie musiał podjąć niekorzystne dla społeczeństwa rozwiązania by walczyć z kryzysem finansów publicznych. Przedstawiłem wtedy dwa swoje scenariusze na 2016 rok. Pierwszym jest wprowadzenie podatku katastralnego (rozwiązanie mniej popularne dla opinii publicznej), natomiast drugim rozwiązaniem (łagodniejszym dla opinii publicznej) jest po prostu rozpoczęcie dodruku PLN  przez Narodowy Bank Polski na podobnej zasadzie jak to robią Europejski Bank Centralny, Bank Japonii, amerykańska Rezerwa Federalna czy Bank Anglii.
Dziś można już bardziej sprecyzować prognozy gospodarcze na 2016 rok, ponieważ posiadamy więcej informacji, aby sporządzić taką analizę. Przede wszystkim znamy już wyniki wyborów parlamentarnych oraz nazwiska Ministra Finansów oraz Skarbu Państwa. Również potwierdza się to, że przyszły rok będzie rekordowy pod względem wielkości deficytu budżetowego, który ma wynieść 55 mld zł. Moim zdaniem będzie on jeszcze większy, ponieważ nie zakłada spowolnienia gospodarczego jakie nas czeka w przyszłym roku (tak jak i innych gospodarek wschodzących).
Oprócz przedstawionych przeze mnie dwóch możliwości, z jakich może skorzystać nowy rząd
Prawa i Sprawiedliwości w przypadku wystąpienia kryzysu finansów publicznych, pojawiła się
w ostatnim tygodniu jeszcze trzecia możliwość.

Całkowita likwidacja OFE:


  Kilka dni temu Trybunał Konstytucyjny uznał ubiegłoroczne zmiany w Otwartych Funduszach Emerytalnych za zgodne z Konstytucją. W tym momencie wielu ekspertów czy też ekonomistów zastanawiania się czy taka decyzja TK nie stanowi zachęty do dalszego zabierania aktywów z OFE, jeśli państwo znajdzie się w potrzebie. W końcu na rachunkach OFE znajduje się jeszcze blisko 150 mld zł. Niestety, patrząc na wypowiedzi na forach czy też na moim własnym blogu, wprowadzili oni ludzi (a szczególnie inwestorów) w głęboki stan emocjonalny, ponieważ nagła wyprzedaż akcji w jakich posiadaniu są Otwarte Fundusze Emerytalne doprowadziłaby do potężnych spadków na GPW.

    Z danych za pierwsze półrocze 2015 roku można zobaczyć, że blisko 80% kapitału OFE ulokowanych jest w akcje spółek notowanych na GPW. Oznacza to kwotę równą 121 mld zł.

Tabela 1. Kapitał OFE z wyróżnieniem kapitału  ulokowanego w akcjach z krajowego rynku i                            akcjach z rynków zagranicznych.


źródło: strefainwestorow.pl


Największa część kapitału OFE ulokowanych jest w dużych spółkach z indeksu WIG20, takich jak: 
PKO BP, PKN Orlen, PZU, PGE czy KGHM.  Natomiast akcje jakie są w posiadaniu OFE stanowią ponad 10% kapitalizacji GPW.

źródło: www.gpw.pl

Biorąc pod uwagę te czynniki, nie zakładam, że nowy rząd jest w stanie nakazać OFE w bardzo krótkim czasie wyprzedać się z tak dużej ilości akcji. Natomiast jestem przekonany, że OFE w długim horyzoncie czasowym przestaną istnieć, jednak będzie to śmierć naturalna spowodowana tzw. "suwakiem". Na czym on polega? Tzw. suwak objął osoby płacące składkę na emeryturę, które po 1 lutego 2014 r. - ustawa zmieniająca system emerytalny weszła w życie - miały wiek niższy o mniej niż 10 lat od wieku emerytalnego. Środki będą przekazywane do ZUS w równych częściach do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego. (źródło: www.analizy.pl). Co miesiąc na subkonto przekazywana będzie określona liczba jednostek rozrachunkowych zgromadzonych na rachunku członka OFE. W momencie uruchomienia suwaka bezpieczeństwa ZUS zaprzestaje odprowadzania składek do OFE. 
2.5 mln osób które zdecydowały się pozostać w starym systemie to zdecydowanie za mało, aby zasilać OFE znaczącymi składkami.Właśnie w ramach tzw. suwaka będzie więcej wypłat z OFE do ZUS niż wpłat do OFE w postaci nowych składek.

Podsumowując: Aktywa OFE będą więc topnieć, co w długim terminie doprowadzi do całkowitej likwidacji tych funduszy.


Podatek katastralny:


  O podatku katastralnym mówi się od blisko 20 lat. Jednak nigdy nie było na ten temat podawanych szczegółowych danych czy też prowadzonych poważnych debat. Również w czasie ostatniego półrocza temat ten nie był poruszany, co oznacza że moja analiza przedstawiona w czerwcu jest nadal aktualna. (więcej pod linkiem: Co nas czeka w 2016 roku?)


Dodruk złotówki:

  Trzecią możliwością, która w najbliższym roku może podbudować finanse publiczne jest po prostu rozpoczęcie dodruku pieniądza i ta opcja wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. Dlaczego? Otóż podatki w naszym kraju są już wyjątkowo wysokie. Dalsze ich podwyższanie może wywołać odwrotny skutek od zamierzonego, czyli coraz mniejszy wpływ pieniędzy do budżetu państwa. Cięcie tzw. socjalu pod rządami PiS również wydaje mi się mało prawdopodobne. Według mojej opinii rozpoczęcie dodruku pieniądza jest działaniem najprostszym do wprowadzenia oraz nie wywołuje w społeczeństwie tak negatywnych emocji jak np. cięcie wydatków socjalnych, podwyżki podatków, czy też wprowadzenia nowych, jak podatek katastralny. Niestety, dodruk pieniądza powoduje wzrost tzw. cichego podatku czyli wzrostu inflacji, jednak tego już nie rozumie 90% społeczeństwa. W ciągu ostatnich dni, obserwując doniesienia medialne, możemy dojść do wniosku, że tego typu działanie jest najbliższe rządom Prawa i Sprawiedliwości. Program PiS odnoszący się do NBP mówi, że bank centralny ma wygenerować w ciągu pięciu lat 350 mld zł. Pieniądze te trafią na rachunki banków komercyjnych, które te następnie pożyczają je firmom. Jak powiedział nowy Minister Finansów Paweł Szałamacha: "Jest to narzędzie, które rozsądnie wykorzystywane, przyniesie pozytywne skutki gospodarcze. Rozumiem, że mamy traumę i utrwalone przekonanie, że bank centralny, i to bez względu na przebieg cyklu koniunkturalnego, musi dbać jedynie o wysokość inflacji, czyli koszt pieniądza. Uważam, że obecnie bez ryzyka dla stabilności naszej waluty można dołożyć kolejny punkt na liście zadań NBP – wspomaganie wzrostu gospodarczego" (źródło: biznes.pap.pl) Takim działaniem NBP wzorowałby się na Bank of England, który już od kilku lat udostępnia swoim bankom niskooprocentowanych lub nawet nieoprocentowanych kredytów.
Jednocześnie chciałbym dodać, żeby to zrobić, trzeba byłoby zmienić prezesa NBP, który będzie się poddawał presjom politycznym i zgodzi się na wpompowywanie nowego pieniądza w gospodarkę.
Jak dobrze wiemy - Prezes NBP jest powoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na 6-letnią kadencję. I tutaj kolejna informacja: Kadencja obecnego prezesa NBP, prof. Marka Belki kończy się z dniem 11 czerwca 2016 roku.




  Podsumowując: W przyszłym roku rząd Prawa i Sprawiedliwości zmierzy się z poważnym kłopotem w postaci braku pieniędzy na utrzymanie całego aparatu państwowego i systemu socjalnego. Dlatego też, nasi rządzący będą musieli podjąć jakieś zdecydowane kroki, by nie doprowadzić do kryzysu finansów publicznych. Na przedstawionej powyższej analizie, uważam że, nowy rząd zdecyduje się w drugiej połowie 2016 roku na rozpoczęcie dodruku złotówki, ponieważ będzie to działanie najbardziej łagodne dla społeczeństwa.















czwartek, 5 listopada 2015

Czy czeka nas rajd św. Mikołaja? Analiza indeksów:


Minął kolejny miesiąc od ostatniej analizy indeksów. Wzrosty z którymi mieliśmy do czynienia w październiku okazały się mocniejsze niż przypuszczałem (chodzi o indeks DAX i S&P500, natomiast WIG20 zgodnie z założeniem). W okresie wakacji, gdy większość analityków po pozytywnym rozwiązaniu sytuacji w Grecji ogłaszała koniec korekty, moje nastawienie było nadal spadkowe.
(czytaj tutaj: Czy indeks DAX zmierza w kierunku nowych szczytów?)
Ostrzegałem wielokrotnie na łamach bloga m.in. o fatalnej sytuacji w Chinach, która to właśnie przyczyniła się do kolejnej fali spadków pod koniec wakacji. Jednak skala październikowych wzrostów zmieniła moje nastawienie w średnim okresie ze spadkowego na neutralny. 
Dlatego też, najprawdopodobniej do końca roku, skupię się na inwestycjach krótkoterminowych, czekając jednocześnie na większą ilość wskaźników, które to pokażą czy korekta już jest definitywnie zakończona czy jednak będziemy mieć do czynienia z kolejną falą spadków (raczej już w nowym roku). Pomimo tego, ze względu na prośby czytelników, przedstawiam średnioterminową analizę indeksów.

Indeks S&P500 - interwał W1:


kliknij na wykres aby powiększyć

Jest całkiem możliwe, że korekta na indeksie S&P500 przyjmie formę korekty nieregularnej ABC.
Ta korekta charakteryzuje się tym, że w trendzie wzrostowym fala B wybija nowy szczyt, a fala C przebija dołek fali A. Fala C jest zatem najdłuższą spośród fal tworzących korektę nieregularną ABC.
W takim wariancie spodziewałbym się wzrostów w ramach obecnej fali B do poziomów 2180 - 2200 pkt. Po osiągnięciu nowego szczytu indeks ten powinien powrócić do spadków i osiągnąć dno na poziomie 1700 - 1750 pkt w ramach fali C.

W krótszym terminie spodziewałbym się przesilenia, co może doprowadzić do 2%-3% spadków na tym indeksie (zaznaczone na wykresie niebieskim prostokątem).


Indeks DAX - interwał W1:


kliknij na wykres aby powiększyć

Indeks DAX według mojej opinii przyjmie formę zygzaka o strukturze 5-3-5, co oznacza że, fala A dzieli się na 5 fal niższego rzędu, falę B tworzą 3 podfale, a fala C również składa się 5 fal.
W krótkim terminie po dojściu indeksu DAX do linii trendu spadkowego, (zaznaczonej na niebiesko)
a więc do poziomu 11000 - 11100 pkt. spodziewałbym się częściowej realizacji zysków przez inwestorów, co doprowadziłoby do kilkuprocentowych spadków z celem na poziomie 10400 - 10500 pkt. Następnie oczekiwałbym wzrostów nawet do poziomu 11800 - 11900 pkt. gdzie wypadłby szczyt fali B w naszej korekcie nieregularnej ABC. Analogicznie jak na indeksie S&P500, a więc już raczej w I kwartale 2016 roku spodziewałbym się gwałtownych spadków w ramach fali C.

Indeks WIG20 - interwał W1:

kliknij na wykres aby powiększyć


Długoterminową prognozę dla indeksu WIG20 przedstawiłem już we wrześniu:
"W połowie lipca 2015 roku indeks WIG20 wyłamał się dołem z formacji trójkąta. Dość często w obrębie trójkąta występuje dokładnie sześć punktów zwrotnych przed wybiciem. I w tym przypadku tak właśnie było. Wielkość spadku indeksu po wybiciu z trójkąta powinna być co najmniej równa wysokości formacji mierzonej w drugim punkcie zwrotnym. A więc dno obecnych spadków powinno wypaść na poziomie 1620 pkt. Co ciekawe wielkość tych spadków (liczona od tegorocznych szczytów) byłaby identyczna jak ta z roku 2011."
Powyższa długoterminowa analiza indeksu WIG20 jest nadal aktualna, jednak w krótszym terminie po osiągnięciu wsparcia na poziomie 2000 - 2020 pkt. spodziewałbym się wzrostów naszego indeksu do dolnego ograniczenia we wspomnianym trójkącie, co wyznaczałoby cel w okolicach nawet 2350 pkt. Tego typu wzrosty byłyby okrzyknięte przez głównych analityków rajdem św. Mikołaja:) 


Na koniec przypomnienie, iż wszelkie artykuły na blogu włącznie z powyższym są prywatnymi opiniami Dawida Kluski i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).